Jak powszechnie wiadomo, dzieci, i to nie tylko te małe, są całkowicie anty wszystkiemu co zdrowe. Są oczywiście wyjątki, ale większość jednak woli te niezdrowe rzeczy. Moje pociechy również. Wolą się leczyć, niż zapobiegać chorobie. Najstarsza całą zimę chodzi w rozpiętej kurtce, mówiąc: "mamo przecież nastolatki tak mają", średnia żyje powietrzem, a najmłodszy za żadną siłę nie zje kiwi, pomarańczy itp. W drodze wyjątku przekąsi jabłko czy wypije Kubusia. Mimo tego, tej zimy nie zachorowały ani razu, nie licząc dwudniowej gorączki synka, która okazała się skutkiem rosnącego ząbka. Co sprawiło, że moje dzieci nie chorują ? Żelki :) Ale takie specjalne żelki(oczywiście dzieciaki nie wiedzą, że są specjalne) od firmy GAL
Najpierw przybliżę nieco samą firmę GAL. S.P.R.P. GAL jest rodzinną firmą farmaceutyczną z ponad 20-letnią tradycją. Kapitał przedsiębiorstwa jest w 100% polski. Firma specjalizuje się w produkcji preparatów opartych na naturalnych składnikach, których receptury opracowywane są przez zespół specjalistów w doskonale wyposażonym laboratorium chemicznym i mikrobiologicznym.Elementem sukcesu firmy jest umiejętność dostosowywania rozwiązań technicznych do potrzeb produkcji, a co za tym idzie do zmieniającego się dynamicznie popytu rynkowego. W ten właśnie sposób firma wyspecjalizowała się w produkcji elastycznych kapsułek żelatynowych, których postać przyjmują prawie wszystkie preparaty. Taka forma zamknięcia suplementu czy kosmetyku pozwala przedłużyć jego trwałość i zapobiega utlenianiu się cennych substancji czynnych, decydujących o właściwościach i działaniu produktów. Preparaty zróżnicowane są pod względem wielkości, kształtów i barw. Można je łatwo dawkować. Więcej przeczytacie TU
Co mówi o nich producent?
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom klientów, firma GAL wprowadziła na rynek nowy preparat – Galusie. Jest to preparat witaminowy przeznaczony dla dzieci, który stosowany każdego dnia uzupełnia codzienną dietę naszych podopiecznych w witaminy i minerały. Atrakcyjna forma żelków o smaku owocowym eliminuje trudności z podawaniem dzieciom tabletek, proszków czy kapsułek.
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom klientów, firma GAL wprowadziła na rynek nowy preparat – Galusie. Jest to preparat witaminowy przeznaczony dla dzieci, który stosowany każdego dnia uzupełnia codzienną dietę naszych podopiecznych w witaminy i minerały. Atrakcyjna forma żelków o smaku owocowym eliminuje trudności z podawaniem dzieciom tabletek, proszków czy kapsułek.
Galusie przeznaczone są dla dzieci w okresach wzmożonej aktywności fizycznej i intelektualnej oraz w czasie zwiększonej zachorowalności i obniżonej odporności organizmu. Pomagają one zachować odpowiedni wzrost i rozwój naszych pociech. Żelki zawierają w swoim składzie witaminy z grupy B, witaminy A, D i E oraz rutynę, cynk i kwas foliowy. Kompletny skład Galusi wspiera prawidłowy rozwój układu kostnego, krwionośnego i nerwowego. Ponadto cynk i rutyna doskonale sprawdzają się w okresie tzw. „przeziębieniowym”, gdyż wspierają naturalne mechanizmy obronne naszych dzieci.
Galusie można stosować już od 3. Roku życia. Dawkowanie „raz dziennie” sprawia, że opakowanie 250 g. żelków wystarczyć może na półtora miesiąca!
Co mówię o nich ja?
Żelki znajdują się w plastikowym opakowaniu, koloru białego . Na etykiecie znajdziemy wszystkie potrzebne informacje, czyli skład, dawkowanie, gramaturę, itp.
Kiedy otwieramy opakowanie, od razu można wyczuć przyjemny, owocowy smak. Same żelki są w czterech kolorach(czerwony, zielony, pomarańczowy i żółty), a co za tym idzie w czterech wersjach smakowych. Mają bardzo dobry smak, jak prawdziwe żelki, nie zniekształcony żadnym nieprzyjemnym posmakiem. Nie sklejają się, nie są twarde, i nawet jeżeli opakowanie nie zostanie zamknięte"nie wysychają" . Wielkość jednej sztuki jest adekwatna do tego, ile mój synek jest w stanie przeżuć ;) Powiem, Wam, że na początku miałam problem z tym, żeby mu wytłumaczyć, dlaczego może zjeść tylko jednego GALUSIA dziennie. Sporo batalii o to stoczyliśmy. Teraz już wie, że codziennie rano dostanie jedną , i na tym poprzestaje. Szczerze mówiąc jestem zaskoczona ich skutecznością.Moje dzieci biegają w deszczu, wracają do domu w przemoczonych butach, chodzą po domu na boso, i do dnia dzisiejszego żadne z nich nie było przeziębione. Serdecznie polecam GALUSIE wszystkim mamom i ich dzieciom ;)
Moja ocena 9/10.
Jeżeli jesteście zainteresowani GALUSIAMI to znajdziecie je TU
Galusie można stosować już od 3. Roku życia. Dawkowanie „raz dziennie” sprawia, że opakowanie 250 g. żelków wystarczyć może na półtora miesiąca!
Co mówię o nich ja?
Żelki znajdują się w plastikowym opakowaniu, koloru białego . Na etykiecie znajdziemy wszystkie potrzebne informacje, czyli skład, dawkowanie, gramaturę, itp.
Kiedy otwieramy opakowanie, od razu można wyczuć przyjemny, owocowy smak. Same żelki są w czterech kolorach(czerwony, zielony, pomarańczowy i żółty), a co za tym idzie w czterech wersjach smakowych. Mają bardzo dobry smak, jak prawdziwe żelki, nie zniekształcony żadnym nieprzyjemnym posmakiem. Nie sklejają się, nie są twarde, i nawet jeżeli opakowanie nie zostanie zamknięte"nie wysychają" . Wielkość jednej sztuki jest adekwatna do tego, ile mój synek jest w stanie przeżuć ;) Powiem, Wam, że na początku miałam problem z tym, żeby mu wytłumaczyć, dlaczego może zjeść tylko jednego GALUSIA dziennie. Sporo batalii o to stoczyliśmy. Teraz już wie, że codziennie rano dostanie jedną , i na tym poprzestaje. Szczerze mówiąc jestem zaskoczona ich skutecznością.Moje dzieci biegają w deszczu, wracają do domu w przemoczonych butach, chodzą po domu na boso, i do dnia dzisiejszego żadne z nich nie było przeziębione. Serdecznie polecam GALUSIE wszystkim mamom i ich dzieciom ;)
Moja ocena 9/10.
Jeżeli jesteście zainteresowani GALUSIAMI to znajdziecie je TU
Moja siostra kupowała małej takie żelki:) Ale nie pamiętam z jakiej firmy:)
OdpowiedzUsuńJest trochę tych firm :)
UsuńMuszę wypróbować, bo odkąd junior chodzi do przedszkola, ciągle jest zasmarkany.
OdpowiedzUsuńMyślę,że mu pomogą.
UsuńGalusie jeszcze nie dla nas. Filipek jest trochę za mały.
OdpowiedzUsuńNo tak, w tym wieku to jeszcze kropelki.
UsuńŚwietny sposób na podanie dziecku witamin :) Ja jak byłam mała to Vibovit mi dawali :P
OdpowiedzUsuńTeż jadłam Vibovit :)Najlepszy był na sucho:)
UsuńJa też jestem wychowana na Vibovicie. Żelek nie lubię ;)
UsuńO jakie fajne! :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMoją córa dostaje również żelki, tylko innej firmy :-) Co wieczór, przed pójściem do łózka, wybiera sobie ze słoiczka :-)
OdpowiedzUsuńTo tak, jak u mnie :)
UsuńMój syn też odpukać nie chorował. Prawdę mówiąc nie wiem cy mój syn jest wyjątkiem ale nie lubi żelków. Jeżeli już ma coś łykać woli syropki i w takiej formie podaje odpornościowe leki. W tym sezonie nie dawałam nic działaliśmy inhalatorem.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, że ja jako dziecko też ich nie lubiłam :)
UsuńŚwietny produkt dla dzieci, z pewnością warto kupić takie żelki
OdpowiedzUsuńWarto, warto :)
Usuńale uroczo wyglądają!
OdpowiedzUsuńMuszą :) żeby dzieciaki je polubiły :)
Usuńmy kupujemuy lizaki witaminowe;)
OdpowiedzUsuńMoje dziecko jest za małe jeszcze na takie żelki, ale w przyszłości będę o nich pamiętać :) Na ten moment, mimo, że ma 10 miesięcy to podanie mu nawet syropku łagodzącego ząbkowanie graniczy z cudem i trzeba się nieźle nakombinować :D
OdpowiedzUsuńMoże i ja je kupię, moja córka przynosi z przedszkola tyle chorób, że już szczerze mam tego dość. Więcej siedzi w domu niż chodzi do przedszkola, zresztą nie tylko ona, tylko 7 dzieci z 25-osobowej grupy nie choruje.
OdpowiedzUsuńDomowe sposoby wzmacniania odporności niestety u nas nie skutkują, ale problem zaczął się dopiero w tym roku, więc wszystko zwalam na przedszkole :)
Świetny sposób na porcje zdrowia dla dzieciaków :) Niestety tak jak piszesz dzieci ciągnie do tego niezdrowego, a tutaj podstępem można temu zapobiegać :)
OdpowiedzUsuńU mnie nie bardzo chcą tego typu żelki zjadać.. jak były u nas to około pół opakowania musiałam wyrzucać :( Na szczęście owoców i warzyw zjadają dużo.
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, że dzieci chętnie jedzą takie witaminki :) Bo są urocze :)
OdpowiedzUsuńszczerze? to ja nie wierzę w takie specyfiki. Kiedyś babcia kupowała bąkom regularnie żelki na odporność, a i tak chorowały. Teraz nie biorą, raz chorują raz nie. także nie dziękuję ;)
OdpowiedzUsuń