Pisałam ostatnio o mydle solankowym firmy WHITE FLOWERS, z którym bardzo się polubiłam, a dziś opowiem o błotnym peelingu tego samego producenta. Czy zachwycił mnie tak samo jak mydło? Czy sprostał moim oczekiwaniom? Tego dowiecie się w dalszej części recenzji.
Co mówi o nim producent?
Peeling solno-błotny z Morza Martwego dogłębnie usuwa martwy naskórek, jednocześnie poprawia krążenie i stymuluje skórną przemianę materii. Wspomaga wytwarzanie tzw. płaszcza solnego, który przez działanie osmotyczne sprzyja nawilżeniu skóry, ułatwiając jednocześnie wchłanianie całego bogactwa minerałów Morza Martwego. Peeling ten to doskonały element kuracji ANTYCELLULITOWEJ.
Zawarty w peelingu olej kokosowy dzięki dużej zawartości antyoksydantów spowalnia starzenie skóry i opóźnia powstawanie zmarszczek, efekt ten jest wzmocniony dodatkiem oleju z pestek winogron, który znany jest z wysokiej zawartości witaminy E – „witaminy młodości „, oraz oleju arganowego.
Efektem stosowania peelingu solno-błotnego będzie jedwabiście gładka i odżywiona skóra a jej niedoskonałości zredukowane. Egzotyczna nuta zapachowa olejków eterycznych – pomarańczy i goździka sprawią, że cały zabieg stanie się odprężający i relaksujący.
Co mówię o nim ja?
Peelingi do ciała stosuję od niedawna . Od czasu do czasu kupowałam je, ale tylko do twarzy. Jakoś nie mogłam się przekonać do tego typu kosmetyków. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy otrzymałam do testowania peeling cukrowy. Tak mi się spodobał, że postanowiłam na stałe włączyć tego rodzaju kosmetyki do codziennej pielęgnacji mojego ciała, ale chciałam też poznać inne peelingi niż tylko cukrowe. Kolejnym był właśnie peeling solno - błotny. Peeling znajduje się w sporym plastikowym pudełku, utrzymanym w kolorach brązu. Kiedy otworzyłam pudełko zamarłam na widok tego co znajdowało się w środku. To rzeczywiście było błoto. Pomyślałam sobie "rany, jak ja to z siebie zmyję? Ale co tam, raz kozie śmierć . Dobrze, że jednak zaryzykowałam. Mimo odstraszającego koloru, zapach peelingu jest przyjemny, bo pachnie delikatnie morzem i solą. Konsystencja bardzo wydajna. Coś w stylu zmieszanego błota z paskiem. Drobinki soli w nim zawarte są dość ostre, ale bez przesady, co świetnie sprawdza się na pupie i udach, a nawet piętach. Ciało po jego zastosowaniu rzeczywiście jest odprężone, idealnie gładkie i nawilżone. Jakiś czas jeszcze po peelingu czujemy na skórze delikatną, oleistą powłoczkę, a to za sprawą olejku arganowego, nie musimy więc dodatkowo smarować się masłem czy balsamem. Cena peelingu to około 12 zł. za 300 gram kosmetyku.
Moja ocenato10/10.
Nawet nie pytam czy znacie ten peeling :) bo wiem, że znacie :)
Z ostatniej chwili(i z własnego doświadczenia)- jeżeli macie podrażnioną skórę np.goleniem to omijajcie te miejsca przy tym peelingu - szczypie jak cholera!
Peeling solno-błotny z Morza Martwego dogłębnie usuwa martwy naskórek, jednocześnie poprawia krążenie i stymuluje skórną przemianę materii. Wspomaga wytwarzanie tzw. płaszcza solnego, który przez działanie osmotyczne sprzyja nawilżeniu skóry, ułatwiając jednocześnie wchłanianie całego bogactwa minerałów Morza Martwego. Peeling ten to doskonały element kuracji ANTYCELLULITOWEJ.
Zawarty w peelingu olej kokosowy dzięki dużej zawartości antyoksydantów spowalnia starzenie skóry i opóźnia powstawanie zmarszczek, efekt ten jest wzmocniony dodatkiem oleju z pestek winogron, który znany jest z wysokiej zawartości witaminy E – „witaminy młodości „, oraz oleju arganowego.
Efektem stosowania peelingu solno-błotnego będzie jedwabiście gładka i odżywiona skóra a jej niedoskonałości zredukowane. Egzotyczna nuta zapachowa olejków eterycznych – pomarańczy i goździka sprawią, że cały zabieg stanie się odprężający i relaksujący.
Co mówię o nim ja?
Peelingi do ciała stosuję od niedawna . Od czasu do czasu kupowałam je, ale tylko do twarzy. Jakoś nie mogłam się przekonać do tego typu kosmetyków. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy otrzymałam do testowania peeling cukrowy. Tak mi się spodobał, że postanowiłam na stałe włączyć tego rodzaju kosmetyki do codziennej pielęgnacji mojego ciała, ale chciałam też poznać inne peelingi niż tylko cukrowe. Kolejnym był właśnie peeling solno - błotny. Peeling znajduje się w sporym plastikowym pudełku, utrzymanym w kolorach brązu. Kiedy otworzyłam pudełko zamarłam na widok tego co znajdowało się w środku. To rzeczywiście było błoto. Pomyślałam sobie "rany, jak ja to z siebie zmyję? Ale co tam, raz kozie śmierć . Dobrze, że jednak zaryzykowałam. Mimo odstraszającego koloru, zapach peelingu jest przyjemny, bo pachnie delikatnie morzem i solą. Konsystencja bardzo wydajna. Coś w stylu zmieszanego błota z paskiem. Drobinki soli w nim zawarte są dość ostre, ale bez przesady, co świetnie sprawdza się na pupie i udach, a nawet piętach. Ciało po jego zastosowaniu rzeczywiście jest odprężone, idealnie gładkie i nawilżone. Jakiś czas jeszcze po peelingu czujemy na skórze delikatną, oleistą powłoczkę, a to za sprawą olejku arganowego, nie musimy więc dodatkowo smarować się masłem czy balsamem. Cena peelingu to około 12 zł. za 300 gram kosmetyku.
Moja ocenato10/10.
Nawet nie pytam czy znacie ten peeling :) bo wiem, że znacie :)
Z ostatniej chwili(i z własnego doświadczenia)- jeżeli macie podrażnioną skórę np.goleniem to omijajcie te miejsca przy tym peelingu - szczypie jak cholera!
Jest tani jak na takie działanie i objętość. A jak z wydajnością?
OdpowiedzUsuńChyba wspomniałam w poście, że jest wydajny :) Szczerze to nie liczyłam na ile aplikacji mi starczył, ale na długo :)
UsuńFirma jest mi znana, lubię ich błotno-solne kosmetyki, ale tego peelingu nie miałam okazji stosować.
OdpowiedzUsuńNie znam go ale kusisz mnie nim :)
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie najlepsze i w zasadzie najistotniejsze ;)
OdpowiedzUsuńLubimy się z tym peelingiem :-) Generalnie uwielbiam peelingi do ciała :-)
OdpowiedzUsuńoj kusisz, kusisz. Firmę znam, tego peelingu jeszcze nie
OdpowiedzUsuńJa miałam podobne coś do twarzy, też z Dead Sea ale innej firmy i było droższe. Rzeczywiście to super rzeczy i chętnie kupię sobie ten, o którym piszesz... Sama czasem robię peelingi do ciała i twarzy i stosuję je od lat. Lubię też arganowy z glinką od Yves Rocher a teraz mam organiczny z Włoch :)
OdpowiedzUsuńKojarzę markę natomiast produktu nie.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię peelingi ale cukrowe.
ale bym chciała takie błotko pilingowe;D
OdpowiedzUsuńWygląda jak.. nie powiem co :D ale ja lubię takie błotka :D wgl właśnie sobie uświadomiłam, że tak narpawdę to powinnam nadrobić swoje zapasy kosmetyczne, więc trza lecieć do rossmana :)
OdpowiedzUsuńJa bym chciała taki przetestować :))
OdpowiedzUsuńmiałem błotko z tej firmy w formie sypkiej i uwielbiałem je :)
OdpowiedzUsuńCzytałyśmy również pozytywne recenzję tego peelingu. Same go jednak nie miałyśmy :/
OdpowiedzUsuńnie miałam go, ale z chęcią bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten morski zapach tego peelingu :)
OdpowiedzUsuńTen peeling to najlepszy jaki kiedykolwiek używałam a używam ich sporo :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero niedawno odkryłam jak cudowne są peelingi ;)
OdpowiedzUsuńChoć marka nie jest mi obca, tego peelingu akurat nie miałam okazji poznać. Z przyjemnością się z nim jednak zaznajomię gdy zużyję zapasy. Ląduje na kosmetycznej liście życzeń.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować. Bardzo się polubiłam z maską błotną tej firmy :)
OdpowiedzUsuń