wtorek, 19 stycznia 2016

POMADKA DO UST TISANE OD HERBA STUDIO...

 

Życie kolejny raz dało mi w kopa w tyłek, mi i mojemu dziecku. Pisałam już kiedyś, że moja najstarsza córka cierpi na ciągle odrastające naczyniaki KLIK . Pierwszą operację miała już w drugim roku życia, potem było ich jeszcze kilka. Co pół roku jeździmy na kontrole do Centrum Zdrowia Dziecka do Warszawy.
Na październikowej kontroli zaświeciła dla nas iskierka nadziei, bo już teraz w lutym miał być zakupiony specjalny laser do bezinwazyjnego usuwania naczyniaków, nawet termin wizyty już miałyśmy. A dziś, kiedy zadzwoniłam do Centrum, najpierw nikt nie wiedział o co chodzi, a potem oddzwoniono mi, że lasera nie ma, nie wiadomo czy będzie itp. I znów czeka nas kolejna bezproduktywna wizyta w poradni... Dlatego nie mam nawet siły opisywać dzisiejszego dnia. Wspomogę się więc recenzją, którą napisałam w weekend.
Dzięki uprzejmości firmy HERBA STUDIO mogłam przetestować świetne produkty, takie jak, balsamik do ust dla dzieci, balsam do ust w sztyfcie, balsam do ust w słoiczku i balsam do paznokci. Dziś postaram się przybliżyć balsam(pomadkę) do ust w sztyfcie

 
Co mówi o niej producent?
Kosmetyk naturalny przeznaczony do pielęgnacji i ochrony ust.

Działanie:
Wygładza szorstkie, spierzchnięte usta przywracając aksamitną gładkość
Chroni usta przed wpływem czynników środowiskowych jak słońce, wiatr, deszcz, mróz
Odżywia delikatną skórę warg
Nawilża i chroni usta przed wysychaniem
Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki.

Co mówię o nim ja?

Pomadka znajduje się w standardowym, jak każda pomadka opakowaniu, czyli kawałek plastiku, z którego wykręcamy kosmetyk. Bardzo poręczna i zajmująca niewiele miejsca. Plusem jest to, że taka forma jest bardzo higieniczna. Zapach słodki, przyjemny. Smak, tak smak jest dla mnie największym plusem, słodki i bardzo smaczny :) Usta po zastosowaniu od razu stają się nawilżone i miękkie, oraz błyszczące(co bardzo lubię). Trzeba tylko bardzo uważać, żeby sztyft nie przechowywać w ciepłym miejscy, bo szybko mięknie i zwyczajnie się łamie. Balsam w moim przypadku był stosowany zapobiegawczo, gdyż jego działanie wtedy jest skuteczne. Na ustach córki, która miała je spierzchnięte furory nie zrobił, jedynie przynosił chwilową ulgę.
Moja ocena to 7/10.

Znacie tą pomadkę?

















28 komentarzy :

  1. Tak to jest z naszą służbą zdrowia...

    A pomadkę prawdę mówiąc najbardziej polubiłam i świetnie mi służy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomadki nie miałam. Mam teraz małą wazelinkę z Bielendy :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja malutka ma siedem naczyniakow. Na szczescie sa one malutkimi zmianami, najwiekszy jest 2 cm na 2 cm. Bałam się okropnie gdy sie pojawily ale wedlug lekarzy niepotrzebnie. Obecnie zaczyna sie faza przebarwiania, robia sie jasniejsze. A pomadki nie znam, zima uzywam maselka z Bielendy a tak to pomadki kolorowe :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez kolorowych używam, a jak w domu jestem to ochronnych.

      Usuń
  4. Szkoda że nie wyszło z tym laserem, niepotrzebnie robili nadzieję, no ale tak wygląda polska rzeczywistość :/.
    Co do pomadki to warto mieć taki produkt pod ręką, zwłaszcza teraz przy mrozach. U mnie przy takiej pogodzie usta od razu się robią suche i spierzchnięte i muszę je nawilżać częściej niż zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, ta nasza służba zdrowia, niebawem i mnie czeka wizyta z synem w Prokocimiu w Krakowie, na samą myśl mam gęsią skórkę.
    A pomadki nie znam niestety ale chętnie wypróbuję, pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podjedź jeszcze 100 km. i wpadaj na kawę do mnie ;)

      Usuń
  6. Dobrze wiedzieć, a ja myślałam, że są lepsze. Zawsze wybieram te wykręcane. Te które trzeba wybierać paluchami są kłopotliwe, można coś przy okazji wypaćkać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lekarzy omijam jak ognia. To przykre, że tak się to wszystko potoczyło. Co do pomadki to ja też używałabym ją teraz tylko zapobiegawczo więc pewnie i u mnie by się sprawdziła (o ile bym jej nie zjadła)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też omijam lekarzy(jeżeli chodzi o mnie)ale z córką, mężem i tatą i tak muszę jeździć.

      Usuń
  8. No i nie opadną nam biednym rodzicom ręce do ziemi? Jak tu sienie załamać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Siedemnaście lat, tyle czasu czekaliśmy na tą szansę i okazuje się, że prawdopodobnie nic z tego.

      Usuń
  9. Trzymaj się i bądź dobrej myśli. Doskonale wiem jak takie sytuacje bolą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze, że ściga nas czas bo córka musi rozpocząć leczenie zanim będzie miała 18cie lat. Po 18tym roku już jej w Centrum nie przyjmą :(

      Usuń
  10. kochana trzymamy kciuki żeby było dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  11. Domyślam się przez co przechodzicie - szczerze Wam współczuję :-/
    Mam nadzieję,że ten LASER w najbliższym czasie się pojawi - o pomoże Twojej córce - trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam kiedyś balsam o którym mowa i także jestem zadowolona, a biednej córeczce współczuje i Tobie życzę dużo wytrwałości

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiem Ci, że z NFZ-tem tak niestety jest. Niekończąca się historia.
    Ale ja tam wiem, że Wy i tak dacie rade!

    OdpowiedzUsuń
  14. Dlatego omijam lekarzy...czasami trzeba , ale dostaje białej gorączki...
    Uwielbiam takie pomadki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Miałam ją, ale zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu wersja w słoiczku, jest w moim odczuciu znacznie skuteczniejsza. Kusi mnie wersja dla dzieci, bo jej nigdy nie miałam.

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka