Wczorajszy dzień prawie cały spędziłam w biegu. Zakupy z najstarszym dzieckiem w Bielsku ( kilka godzin), potem Cieszyn i odwożenie jej do internatu, po drodze tradycyjnie odwiedziny w Biedronce. Wieczorem zaczęły się pierwsze oznaki choroby u synka, czyli stan podgorączkowy i katar, co nie wróżyło niczego dobrego. Mąż właśnie wtedy wpadł na genialny pomysł urządzenia kolacji przy świecach, która wyglądała mniej więcej tak: kęs jedzenia i bieg do małego bo płakał, kęs jedzenia i znów bieg, by oczyścić mu nos. Jeszcze przez te cholerne świece mało się nie zabiłam, bo tak ciemno było. Doceniam fakt, że mąż się starał, ale czemu akurat w takim momencie? Synek drugi raz w życiu jest chory, tyle było wolnych wieczorów, a ten akurat ten sobie upatrzył. Nic jednak nie powiedziałam, bowiem, że chciał dobrze :), no bardzo miło mi się z tego powodu zrobiło.
Późnym wieczorem czekało mnie jeszcze bojowe zadanie - założenie nowego bloga. Nie, nie, spokojnie, nie będę prowadziła dwóch blogów, bo już ten jeden zajmuje mi sporo czasu. Założyłam kolejnego bloga bo...moje dziecko dostało jedynkę właśnie z zakładania bloga. Nie spytała matki,no bo przecież mam jest be, więc uniosła się dumą, a rezultat i tak jest tai, że mamusia musiała pomóc ;). Więc nie zdziwcie się, gdy natraficie zdublowany post z tego bloga i jeszcze podpisany jako ja :). Jeże;i jednak ktoś byłby ciekaw go obejrzeć, to zapraszam TU . Nie namawiam na komentowanie, bo prawdopodobnie i tak będzie on istniał tylko do końca tygodnia. Dzisiaj nie było już tak wesoło, bo dzień zaczął się o szóstej rano temperaturą jak na zdjęciu tytułowym, bólem gardła i katarem. Wiecie jak zachowują się faceci podczas choroby?. No to synek jest zdecydowanie facetem. Cały dzień wtulony we mnie, albo na rękach. O piętnastej nastąpił kryzys i temperatura skoczyła w ciągu dziesięciu minut z 37, 5 na 38, 8 i mimo podania lekarstwa zbijającego gorączkę, nadal rosła. Nie pomagały okłady zimne na łydki czy brzuszek i dopiero długa kąpiel w letniej wodzie powoli, powoli zaczęła pomagać.
Odzwyczaiłam się trochę od takich akcji, bo synek ostatnio był tak chory dwa lata temu, ale nie spanikowałam, bo pamiętam jak Sandra przez rok tak gorączkowała.Nawet w szpitalu wylądowałyśmy, gdzie i tak niczego nie zdiagnozowali. Potem samo jakoś przeszło. Mam jednak dwa sprawdzone sposoby na katar i gorączkę. Temperaturę zbijamy tak, jak wspominałam, w wannie z wodą. Woda początkowo musi być troszkę cieplejsza niż temperatura ciała, a potem sama powoli się ochładza, a wraz z nią ciało dziecka. Oczywiście do tego konieczne są leki. Paracetamol na zmianę z Ibum albo inną odmianą tego leku. Na katar zaparzam pół szklanki rumianku i wsypuję do tego trzy łyżki cukru, no i zakraplam nosek synka. Katar szybko mija na kilka godzin. W każdym razie dzisiejszy dzień był dla mnie typową przerwą w życiorysie. Żal mi patrzeć na takiego małego człowieczka, który tuli się do mnie z ufnością i pyta" kochas mnie, nie chces zeby mnie bojało?" albo "Jestem Twoim synusiem?". Ach, ciężko patrzeć w te załzawione oczka. Liczę na to, że tak, jak ostatnio wszystko minie po trzech dniach. Teraz włączam telewizor i pocieszę się nieco oglądając "m jak miłość", o ile mi się uda, między jednym czyszczeniem nosa, a drugim :). Pierwszy raz chyba dziękuję mężowi za zamontowanie telewizora w sypialni.
A jak u Was? Przygotowania do świąt wrą?
Znam ten ból gdy dziecko choruje.. zawsze się serce kroi.. :*
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś kliknąć w linki w najnowszym poście ?
Dużo zdrówka dla synusia!!! O rumianku na katar nie słyszałam ale na pewno wypróbuję a święta no cóż, najpierw wizyta w szpitalu a dopiero potem zacznę myśleć o świętach, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJaki on słodki... te pytania mega chwytają za serce :)
OdpowiedzUsuńZdrówka dla synka. U mnie jeszcze nie ma przygotowań do świąt :)
OdpowiedzUsuńzdrowia i cierpliwości w byciu potem zdrowym:D dla młodego i Ciebie!
OdpowiedzUsuńKochana to wszystko przez tą paskudną pogodę !
OdpowiedzUsuńRaz ciepło, raz zimno - raz słoneczko - raz śnieg.
rozłożyłoby najtwardszego zawodnika :I
czekamy z utęsknieniem na wiosnę!
zdrówka dla Synka :*
U nas dużo pomaga inhalacja. Dużo zdrówka.
OdpowiedzUsuńObserwuje.
Biedaczek. Nic tylko się cieszyć że to dopiero drugi raz. Zdrowia dla paskudka!
OdpowiedzUsuńOj nie ma nic gorszego niż choroba dziecka. :<
OdpowiedzUsuńjakie rozbrajające pytania...
OdpowiedzUsuńOj :( to właśnie najgorsze kiedy dziecko zaczyna chorować. Mój syn w ogóle nie chorował dopóki nie poszedł do przedszkola wtedy cały rok praktycznie non stop. Teraz już lepiej chociaż chyba też zaczyna go łapać ale mam nadzieje, że wszystko będzie ok.
OdpowiedzUsuńDużo, dużo zdrówka dla syna :*
Goraczke zbijamy tez albo kapiela albo okladami z mokrego ręcznika na cale cialko ale o sposobie na katar pierwszy raz slysze i od razu zapisuje. Współczuję malemu i Tobie, biedny skarbus.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że kolacja przy świecach średnio wyszła :/ Dużo zdrówka dla małego!!! :)
OdpowiedzUsuńMasakra z tymi chorobami..... U nas póki co, mineły-na jak dlugo tego nie wiem, ale tak jak napisałaś - żal patrzeć na te nasze dzieciaczki, gdy trawi je wysoka gorączka :( Zdrówka kochani!
OdpowiedzUsuńJA parę dni temu też walczyłam z gorączką u mojego niespełna 1,5 roczniaka... Zapalenie oskrzeli, antybiotyk, który niby pomaga, a tu nagle w środku antybiotykoterapii i leczenia znów gorączka ok. 38,5, spadająca tylko nieznacznie, a po 3 godzinach znów wymagająca lekarstwa.... I tak przez cały dzień i całą noc, jedną nogą w szpitalu byliśmy, bo jakbym się zgłosiła na izbę, to by nas zatrzymali... Niech Twój Maluch szybko zdrowieje! :-)
OdpowiedzUsuń