czwartek, 7 kwietnia 2016

DZIEŃ 373, 374, 375 - TRUSKAWKOWY SONG...



Pogoda zrobiła się iście słoneczna, więc całe dnie spędzaliśmy na dworze. nawet na wycieczkę rowerową pojechaliśmy. Synek nie chciał wracać do domu. I niestety chyba zbyt zachłysnęliśmy się tym ciepłem ( a mówiła mi mam, że taka pogoda jest zdradliwa), bo maluch nabawił się chrypki i kataru. Gdyby nie miał ciut więcej niż trzy lata, to posądziłabym go o całonocną imprezę, tak chrypi. Dwa tygodnie temu miał anginę, a teraz to. Z tym, że teraz nie gorączkuje i jest ogólnie w dobrej formie. I pomyśleć, że całą zimę nawet nie kichnął.

Już czwartek spędziliśmy w domu, no... ewentualnie na balkonie, na którym najmocniej opiera się słońce. Plusem tego było nadrobienie przeze mnie wszystkich zaległości na blogu. Mam wstępnie naszkicowane wszystkie posty do recenzji na ten miesiąc, zrobione zdjęcia i wklejone do postów, przeczytaną ostatnią z otrzymanych od wydawnictwa książkę, napisane raporty w kampaniach itp. Minusem jest to, że moje plecy od ciągłego siedzenia, odmówiły posłuszeństwa :(. Chodzę teraz jak kaleka. Co do książki, to dobrze, że zostawiłam ją na koniec, bo osłodziła mi dwie poprzednie, była taką wisienką na torcie. Jutro na blogu ukaże  recenzja.



Dziś za to odpoczywałam od laptopa robiąc segregację ubrań. Wszystkie wory z nimi zniosłam ze strychu, wywaliłam każdy ciuch, który do tej pory szkoda mi było wyrzucić, zapakowałam ubrania zimowe i... od razu zrobiło się więcej miejsca. Do tej pory chomikowałam wszystko licząc na to, że może córki wykorzystają, że może się jeszcze przydać, ale dziś odpuściłam. Córki nie wykorzystają starych szmat, a przydać się nie ma do czego. Teraz pozostaje mi tylko wymyślić co z tym wszystkim zrobić. Przy tym całym sprzątaniu, wygrzebałam z dna szafy grę "SKACZĄCE MAŁPKI", o której dawno zapomniałam. Ile było radości, kiedy Iruś ją zobaczył. Co prawda jego zasady gry były całkiem inne, bo dla niego wygranym był ten, kto strącił najwięcej małpek, ale i tak mieliśmy sporo frajdy.



Potem uznaliśmy, że trzeba coś zrobić z kupionymi wczoraj truskawkami. Ja nie przepadam za surowymi, więc stanęło na cieście i koktajlu. Ciasto miało być inne, takie, które Zakręcona żona proponuje na swoim blogu, ale... sprawa biszkoptu mnie przerasta. Wybacz kochana, biszkopt to nie dla mnie, chyba, że w wersji kupnej ;). Zrobiłam więc kruche ciasto, wylepiłam nim blaszkę, potem zmiksowałam serek mascarpone z cukrem, jajkami i czymś tam jeszcze, położyłam truskawki, a na koniec dałam kruszonkę. Wyszło pyszne. Powinnam jeszcze posypać je cukrem pudrem, ale wolę takie mniej słodkie.



Potem był czas na zaplanowany koktajl. Dzięki Philips i możliwości testowania blendera tej firmy, koktajl zrobiony był w dwie minuty. Pychota :). Taki truskawkowy dzień sobie zrobiliśmy. Synek nie jada truskawek, ale i tak nie przeszkadzało mu to w pomaganiu, między jednym, a drugim pyskowaniem w stylu - "nie lubię cię", "idę sobie stąd" itd .



Jak widać ostatnie dni spędziłam typowo jak kura domowa, nudno, spokojnie i bez fajerwerków. Wiem jednak, że zawsze taki spokój zwiastuje nadchodzącą burzę. Tak już chyba musi być, że człowiek nie ceni tego lenistwa i ciszy, a potem... bum! I już zaczynam się bać...

P. S Kończy się konkurs z marką DEMSA( proponowany post z prawej strony bloga), zapraszam Więc do udziału. Ci, którzy nie mają dzieci mogą opisywać swoje rytuały :)

32 komentarze :

  1. Też niedawno robiłąm takie porządki i dobrze mi to zrobiło. Gra świetna musimy ją kupić. Truskawki uwielbiam ale muszę uważać na nie bo mam alergię

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że na truskawki masz alergię, bo są najlepsze.

      Usuń
  2. O matko aż w brzuchu zaburczało na to ciasto:)podziwiam ogarnięcia bloga aż z takim wyprzedzeniem mi coś opornie idzie tyle co w notatkach mam szkic posta w sensie tytuł i zdanie góra dwa co ma być w nim zawarte. A zapisuję to tylko temu że potem zapominam ;)oj tam mama nie liczą się zasady, grunt że fajnie się bawię, super syn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wolę poświęcić jeden dzień a mieć 20cia wolnych :)

      Usuń
  3. Ciacho wygląda smakowicie :) Lubię takie domowe ciacha bez kremu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę serka mascarpone w nim jest, ale trudno nazwać to rzeczywiście masa.

      Usuń
  4. Oj pyszny koktajl. Ale bym sobie skosztowała. Ciasto też wygląda apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem takie spokojne dni są potrzebne 😊 u mnie niestety pogody pieknej nie ma a do tego coś mi strzeliło w karku i nie mogę ruszać zbytnio głową.
    A co do truskawek czekam na nasze kaszubskie najlepsze na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  6. W taką pogodę łatwo o infekcje :) skoro mówisz, że dopiero przeszedł anginę to pewnie jeszcze ma troszkę osłabioną odporność. Domyślam się że było duużo zabawy z grą, jak to u dzieci :D
    The balance of my life

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę,że to przez osłabienie po antybiotykach.

      Usuń
  7. spadające małpki też mamy :)
    a z tym ciastem to dupa jesteś ;) ale ważne że zrobiłaś swoje i wyszło pyszne.
    ja już dziś kupiłam kolejne kilo tych słodkich owocków ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem robię biszkopt, ale coś nie mam do niego cierpliwości.

      Usuń
  8. Truskawki omomomom gdy sie pojawiaja od razu mam lepszy humor :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sSą lepsze od czekolady, albo.. maczane w czekoladzie.

      Usuń
  9. chyba skoczę po truskawki, tak mi narobiłaś smaku :) Czasami przydaje się luźniejszy dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ... aż mi w brzuchy zaburczało :-) My również przeważnie już na dworze - wczoraj nawet zaszaleliśmy z pierwszym ogniskiem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, ognisko fajna rzecz, u nas już było zimno więc znów czekamy na ciepło.

      Usuń
  11. aleee mnie podkusilas tymi truskawkami, normalnie mam slinotok :D

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja szczerze Cię podziwiam, że tyle jesteś w stanie ogarnąć za jednym zamachem, zwłaszcza w kwestiach blogowych. Sama należę do osób dobrze zorganizowanych, ale odkąd Bąbel praktycznie przestał chodzić na drzemki w ciągu dnia, udaje mi się tylko skrobnąć jakąś jedną recenzję albo post, a na nic innego czasu nie starcza.

    Truskawki wyglądają pysznie. My ostatnio przywieźliśmy z marketu jedno opakowanie, tylko że niestety w smaku zupełnie truskawek nie przypominały, a chemią śmierdziały na kilometr. Skąd Ty miałaś swoje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomy ma szklarnię i tak hoduje :)Mój bąbel nie śpi w południe odkąd skończył rok.

      Usuń
  13. O takim porządnym blenderku marzę, bo mój dawno odmówił posłuszeństwa :( Ach te truskawki!!!
    Ja też muszę znieśc ze strychu te parenaście kartonów ciuchów po młodej i znowu zrobic segregację....
    Co do pleców...kiedy ja za dużo siedzę i mi dokuczają-biorę kijki i idę w las :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o kijkach, ale zawsze cos innego wypadnie i jest, jak jest.

      Usuń
  14. Marzą nam sie słodkie truskaweczki i takie ciacho z nimi w roli głównej :D

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka