Doczekałam się nareszcie słońca. Nie było upału, a chwilami powiewało zimnym wiatrem, ale... mimo wszystko słońca było sporo. Wypełniliśmy ten dzień maksymalnie spacerami, grillowaniem, Somersby, syropem, miodem i obserwowaniem... mrówek:).
Na początku, napiszę, zanim zapomnę, co dziś sobie uświadomiłam. Całą zimę zastanawiałam się jakim cudem moje dzieci nie chorują, zwłaszcza synek, który nie chce owoców, soków itp, ale... pił litrami kompot z czereśni, którego w czerwcu ubiegłego roku zagotowałam 200 litrów . Jak długo były kompoty, synek nie chorował, kiedy się skończyły, wciągu miesiąca miał anginę. I to mi uświadomiło, że warto podawać to, co naturalne. Może w kompotach jest sporo cukru, ale więcej chyba w nich jednak zdrowia, zwłaszcza, że mieszkam z dala od drogi i moje czereśnie śmiało można nazwać ekologicznymi. W tym roku, jeżeli tylko będą, zagotuję maksymalną ilość, żeby kolejnej zimy mi nie zabrakło. Ta myśl zachęciła mnie do zrobienia kolejnej tury miodu z mniszka. Pytaliście też o tonik, czy działa. Zastosowałam go jak na razie dwa razy i powiem tak - nigdy nie miałam tak świeżej i nawilżonej skóry. Żałuję, że takiego toniku nie mogę zrobić na zapas, chociaż spróbuję, dopóki jest mniszek, bo już dziś na łące było więcej dmuchawców niż kwiatów, co znaczy, że mniszek będzie jeszcze maksymalnie trzy dni. Śpieszcie się więc. Do tego wszystkiego zrobię jeszcze syrop z młodych pędów sosny, które właśnie zaczynają się pojawiać. Taki syrop jest idealny na kaszel, przeziębienie, grypę, zapalenie oskrzeli, chrypka, ból gardła itp. Na wszelki wypadek podam Wam przepis.
Składniki:
-litrowy słoik młodych pędów sosny,
- cukier (około 1 kg.)
- odrobina wody.
Wykonanie:
Pędy płuczemy delikatnie pod bieżącą wodą i ugniatamy je tłuczkiem żeby szybciej puściły sok. Potem układamy w słoiku warstwy: 3 cm. pędów posypujemy 4 łyżeczkami cukru i tak na zmianę, ostatnia warstwa musi być z cukru. Na koniec dodajemy odrobinę wody lub alkoholu. Słoik zakręcamy lekko, bo jeżeli zakręcimy mocno, musimy wtedy wietrzyć syrop codziennie i ustawiamy w dobrze nasłonecznione miejsce na dwa, trzy tygodnie. Dłużej jeżeli jest pochmurnie. Po tym czasie zlewamy powstały syrop. Przechowywany w chłodnym, ciemnym miejscu nie straci swoich właściwości nawet przez kilka lat. Dorosłym podaje się 3, 4 łyżeczki dziennie, a dzieciom 3 łyżeczki dziennie.
Tym samym sposobem możemy przygotować syrop młodych pędów świerku :). Trzeba pamiętać jednak o odkręceniu od czasu do czasy słoika, bo pamiętam jak moja mama o tym zapomniała i wszystko "wybuchło" , a kuchnia kleiła się przez miesiąc. To tyle mojego czarowania na dziś, ale pewnie niebawem znów przyjdzie mi do głowy jakieś hokus - pokus i nie omieszkam się z Wami tym podzielić.
Oprócz tego wybraliśmy się na spacer nad pobliską rzekę. Moja euforia skończyła się w momencie, kiedy na but wszedł mi zaskroniec, ale synek nie przejmował się niczym. Najbardziej podobało mu się obserwowanie "mjówek". Na zdjęciu niewiele widać, ale z tej dziurki wychodziły i wchodziły do niej z powrotem. Gdybyśmy synka nie odciągnęli, to przesiedziałby tam cały dzień. Co do mrówek, to przeżywam ich istną inwazję w kuchni. Nie ma żadnej siły żeby się ich pozbyć. Jedynym ratunkiem jest pakowanie wszystkiego do szczelnych pojemników, albo do lodówki. Ze ślimakami w ogródku sobie poradziłam za pomocą fusów z kawy, z sarnami przy pomocy pasty do butów, a z maleńkimi mrówkami nie mogę.
Tu na zdjęciu moja najmłodsze dziecko z najstarszym :).
Po powrocie kolejny raz urządziliśmy grilla, tym razem z inicjatywy mojego taty. Jeszcze się sezon dobrze nie zaczął, a ja już się przejadłam pieczonymi kiełbaskami:(. Ostatnio smakowałam Warkę porzeczkową, a dziś próbowałam Somersby (wygranego na profilu Somersby) i jeżeli o mnie chodzi to oba są smaczne, ale Warka prowadzi, no i ma mniej %.
Po grillu nastąpiło gotowanie mniszka i wrzask dziewczyn, że śmierdzi od tego w całym domu. Hmmm, zapach jest specyficzny, ale tylko przy gotowaniu kwiatów, bo kiedy robi się już syrop, to wtedy zapach jest bardzo ładny. I tyle na dziś. Po tak intensywnym dniu marzę tylko żeby się położyć i poczytać. Wczoraj zaczęłam jedną z dwóch publikacji i zapowiada się przyjemna lektura, bez wypieków na twarzy, ale i bez nudy :).
u nas króluje kompot z wiśni. zawsze czaję się na jakąś promocję kupuję i robię. i zawsze jest tego za mało. niestety swoich owoców nie mam jak ty.
OdpowiedzUsuńco do grila. sezon się zaczął a ja jadłam kiełbasę.. z gara. a taką mam ochotę na taką z ognicha.
Warka moja ulubiona <3 somersby nie podeszło mi niestety.
Chyha bede musiała pozbierac pedow i zrobić taki syrop. U nas majówka sie udala i juz czekam na weekend kiedy znowu na dzialke pojedziemy i grila zrobimy :-)
OdpowiedzUsuńWidzę ,że nie próżnujesz korzystasz z darów natury :-)
OdpowiedzUsuńCoś mi się kojarzy, że jak byłam mała piłam taki syrop. U mnie majówka spędzona w łożku z grypą, ale dziś nadrobiliśmy i był grill :D
OdpowiedzUsuńDyed Blonde
Ni proszę ten syrop to by mi się przydał bo już boli mnie gardło.
OdpowiedzUsuńMniam! Syrop Świetna sprawa!
OdpowiedzUsuńsirupus pini :)
OdpowiedzUsuńOtóż to :)
UsuńTeż mam problem z mrówkami. Podobnie było dwa lata temu i wtedy moja mama wytępiła je jakimś ponoć dobrym preparatem... tylko nie pamięta nazwy niestety. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten syrop :)
OdpowiedzUsuńKusisz mnie tylko tymi swoimi przepisami! Mniszka jeszcze nie zebrałam, bo wciąż u mnie pada ;-) A tu już kolejnym syropem nęcisz! :-)
OdpowiedzUsuńNa pędy jeszcze jest czas, ale z mniszkiem musisz się pospieszyć, bo lada dzień zostaną tylko dmuchawce.
UsuńOj też bym dzisiaj pogrillowała ;) Czy syrop wychodzi słodki? Bo chętnie bym wypróbowała Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuńOba syropy i z mniszka i z sosny są słodkie, tak samo jak te z apteki :).
UsuńWszystko co naturalne jest lepsze. :)
OdpowiedzUsuńNie ma to jak grill. :D Ten syrop jest świetny.
OdpowiedzUsuńLubie takie naturalne syropy, moja mama robi z czeremchy i pigwy dodajemy je do herbaty, samo zdrowie :-)
OdpowiedzUsuńJak byłam mała babcia robiła dla mnie syrop z pędów sosny!!!!
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na grilla :)
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście ?
http://rzetelne-recenzje.blogspot.com/2016/04/wiosenne-nowosci-z-romwe-i-shein.html#more
Czytałyśmy o tym syropie nie raz :) Może kiedyś będzie nam dane go spróbować :D
OdpowiedzUsuń