Leo Lionni, autor książki jechał z wnukami pociągiem do domu. Dzieci, jak to dzieci, zaczęły się nudzić i z małych aniołków zmieniły się w małe diabełki. Na szczęście Leo miał ze sobą gazetę, w której znajdował się niebiesko - żółty obrazek. Leo podarł obrazek na małe kawałeczki i powiedział: "To jest mały żółty, a to jest mały niebieski..."
Tak oto powstała bajka, którą New York Times i American of Graphic Arts zaliczyli do najpiękniejszych książek ilustrowanych dla dzieci. Książka ta doczekała się kilkunastu wydań i wielu tłumaczeń na całym świecie. Stała się też inspiracją dla m.in. Herve Tulleta, autora bestsellera "Naciśnij mnie". "Mały żółty i mały niebieski" to książka, która zawładnęła sercem moim i mojego synka.
Wydawnictwo BABARYBA ma w swojej ofercie ogromną ilość takich właśnie nieszablonowych publikacji, w których jest minimum słów, a maksimum treści. Pewnie znacie serię "Turlututu" czy "Naciśnij mnie". Książeczka "Mały żółty i mały niebieski" to właśnie coś w tym stylu. Niby kilka kolorowych plamek, kilka zdań, a wyobraźnia naszego dziecka działa na maksa. To książeczka, która uczy tolerancji, przyjaźni, odpowiedzialności, łączenia kolorów oraz abstrakcyjnego myślenia. Jednak nie tylko to, bo po lekturze, mój synek zaczął sam tworzyć swoje historie, wydzierając z papieru kolorowego małe, kolorowe kawałki i układając z nich las, rzekę i dzieci. Mały żółty i mały niebieski, doczekali się w ten sposób niezliczoną ilość przyjaciół w postaci małych zielonych, fioletowych, czarnych, pomarańczowych itp. Przyznam szczerze, że i ja musiałam na nowo spojrzeć na świat oczami dziecka i wysilić wyobraźnię.
Głównymi bohaterami są tu dwie kropki, zwane Mały żółty i Mały niebieski. Pewnego dnia mama Małego niebieskiego wychodzi z domu, mówiąc na odchodne, aby Mały niebieski nie ruszał się nigdzie. Niestety nasza kropeczka zatęskniła za swoim przyjacielem, Małym żółtym i postanowiła go poszukać. Nigdzie jednak nie można było go znaleźć. Aż nagle, Mały żółty się odnalazł. Z radości obie kropki tak się przytulały, że stały się zielone, co zupełnie nie przeszkadzało im dalszej zabawie. Ganiali Małego pomarańczowego, bawili się w chowanego, wchodzili na drzewa itd. itp. Problem zaczął się kiedy wrócili do domu. Ani rodzice małego żółtego, ani rodzice Małego niebieskiego nie chcieli przyjąć ich pod swój dach, bo... stali się Małym zielonym... Jak dalej potoczyła się ta historia i czy kropki znów stały się żółtą i niebieską, dowiecie się, czytając swojemu dziecku tą prostą, ale jakże twórczą książeczkę.
Dodam jeszcze, że publikacja jest w twardej oprawie, a tekst i ilustracje znajdują się na kredowych kartkach, co daje sporą szansę, że nasza książka nie zniszczy się zbyt szybko w rączkach szkraba. Książkę możecie zakupić TU
Świetna recenzja :-) bajeczka piękna i ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa książka, jeszcze takiej nie spotkałam :)
OdpowiedzUsuńCzas nadrobić :)
UsuńCiekawa książka, taka inna. Lubię wszystko co jest inne :)
OdpowiedzUsuńTo tak, jak ja.
UsuńFajny pomysł na książkę, bardzo przydatny podczas nauki kolorów :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak.
UsuńCiekawa
OdpowiedzUsuńBardzo.
UsuńJaka oryginalna!
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja :-) i świetny pomysł na książkę.
OdpowiedzUsuńŚwietne.
OdpowiedzUsuńchyba nigdy zabawy w chowanego nie narysowałabym/namalowałabym w ten sposób.
OdpowiedzUsuńBo nasza wyobraźnia pracuje inaczej niz dziecka.
UsuńPierwszy raz spotykam się z taką książką
OdpowiedzUsuńJa już miałam okazję wcześniej poznać ksiązki wydawnictwa.
UsuńOryginalna i prosta w przekazie :)
OdpowiedzUsuńI takie są najlepsze.
Usuń