poniedziałek, 30 stycznia 2017

WALENTYNKI NA STRZELNICY... CZYLI SZALEJEMY NA CAŁEGO...

Zdjęcie pochodzi ze strony http://asy-strzelectwa.pl/



Nadchodzą Walentynki. Jedni celebrują ten dzień i przygotowują się do niego na długo przed, a inni uważają, że miłość powinno się wyznawać na co dzień. Ja należę do tej pierwszej grupy, bo owszem, uczucia powinniśmy okazywać sobie codziennie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Walentynki świętować szczególnie. Żeby jednak pogodzić obie grupy, znalazłam miejsce, w którym możemy się dobrze bawić zawsze i to nie tylko w parze. 


Mojego męża od zawsze fascynowała broń. Nie, nie, nie biega mi po domu i nie strzela, spokojnie, ale uwielbia książki, filmy, zdjęcia gdzie znajdzie informacje na ten temat. Dlatego w tym roku postanowiłam zrobić mu wyjątkowy prezent. Trochę czasu zajęło mi wymyślenie go, bo po trzynastu latach małżeństwa trudno jest zorganizować coś nowego, czego jeszcze nie było, ale udało się. I takim oto sposobem będziemy spędzać Walentynki najpierw w kinie, oglądając "Ciemniejszą stronę Greya", a potem na strzelnicy

Taka randka na strzelnicy to jest coś, a adrenalina pewnie będzie jeszcze dawać powera nawet w nocy ;). I tak - na miejscu instruktor najpierw zapozna nas z obsługą broni, bo bez tego ani rusz, potem postrzelamy sobie z różnego rodzaju sprzętu (około 150 strzałów), będę niczym NIKITA , a na koniec zrobimy sobie małe zawody. Taka drobna rywalizacja w związku jest świetna sprawą, zwłaszcza kiedy wygrywam ja;). Już czuję podniecenie na samą myśl o tej formie spędzania wspólnego czasu. Gdyby mąż był kawalerem, to z całą pewnością urządziłabym mu też tam wieczór kawalerski, bo taka opcja również wchodzi w  grę, no - może nie wieczór, ale wstęp do niego. 

Tak sobie patrzę na stronę internetową mojego wybranego miejsca i widzę, że jest  spory wybór atrakcji, bo można zorganizować tam imprezę integracyjną i indywidualne treningi, są też oprócz wyżej wspomnianych wieczorów kawalerskich, wieczory panieńskie. Wszystko to pod czujnym okiem najlepiej wyszkolonych instruktorów, najlepszych w swoim fachu.

Zdjęcie pochodzi ze strony http://asy-strzelectwa.pl/
Dla mnie to o wiele ciekawsza opcja niż  paintball, bo tutaj mamy prawdziwą broń. Fajnie tak chociaż raz w życiu poczuć się jak Rambo czy Nikita.

A co Wy przygotowaliście dla swoich drugich połówek?



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka