Jest mrocznie, jest namiętnie, jest pięknie, jest tajemniczo, jest chwilami bardzo, bardzo ostro i jest... sadomasochistycznie... ale i romantycznie. Jest też cudownie męski i przystojny mężczyzna, oczywiście niebezpieczny, przynajmniej tak mówią i jest kobieta z dużym biustem, ponętna, która chce odnaleźć swoją przyjaciółkę. Autorka "Uwikłanych" znów wciągnęła mnie w swój świat, gdzie erotyka łączy się z kryminałem, a historia powoduje szybsze bicie serca...
Emily Wayborn otrzymuje niepokojącą wiadomość. Na poczcie głosowej
nagrywa się jej przyjaciółka z dawnych lat. Obie spędziły razem
fantastyczne chwile na dzikich imprezach, lecz ich drogi się rozeszły.
Mimo to nawet po takim czasie, Emily potrafi dostrzec, że nie jest to
zwyczajna wiadomość. Chociaż pozornie brzmi wesoło i neutralnie, Amber
użyła słowa, które stanowiło ich tajny kod używany w sytuacjach
kryzysowych.
Nie bez powodu. Po krótkim rozeznaniu Emily odkrywa, że Amber zaginęła!
Mimo że kobiety nie utrzymywały już bliskich kontaktów, Emily jest
zdeterminowana, aby odnaleźć przyjaciółkę. Kierując się szeregiem
wskazówek, wpada na pewien trop. Wówczas na jej drodze los stawia
Reeve’a Sallisa, znanego hotelarza i enigmatycznego miliardera, który ma
reputację niezłego playboya. Emily musi uwieść bogacza, aby odkryć jego
sekrety i miejsce pobytu Amber. Z czasem niebezpiecznie przywiązuje się
do mężczyzny, mimo że cichy, niepokojący głos w głowie podpowiada jej,
że nie jest to jej przyjaciel. Cóż z tego, skoro tak diabelnie ją
pociąga. W pewnym momencie musi podjąć kluczową decyzję mogącą podważyć
jej lojalność wobec Amber. Czy ma ocalić przyjaciółkę czy swoje serce?
Emily to dziewczyna, która ma za sobą sporo nieudanych związków, o ile można nazwać to związkami. Raczej był to sposób na dostanie życie. Sympatyczna, ładna i pewna siebie... z pozoru. Miała kiedyś przyjaciółkę, Amber, z którą rozstała się w gniewie. Poukładała sobie życie na nowo, bez niej. Po kilku latach otrzymuje "zaszyfrowaną" wiadomość - Amber potrzebuje pomocy. Problem w tym, że dziewczyna zniknęła, a jedynym śladem do niej jest bogaty i groźny Reeve. Chcąc nie chcą Emily wykorzystuje to, co potrafi najlepiej, czyli swój seksapil i urodę, aby poznać bogacza i dowiedzieć się czegoś więcej o przyjaciółce. Emily nie jest niewiniątkiem i nawet tak się nie zachowuje, ale z czasem okazuje się, że głęboko w środku to nieporadna i zalękniona kobietka, szukająca miłości i zaufania.
Reeve to milioner, zajmujący się hotelarstwem i mającym powiązania z mafią. Jest niebezpieczny, bardzo niebezpieczny, o czym wiadomo wzdłuż i wszerz. Jest niezwykle urodziwy, seksowny, arogancki, a zarazem romantyczny. Jest męski, porywczy, jednak nie sposób się od niego uwolnić. On nie jest mężczyzną, którego kobieta potrafi zmienić, jego trzeba kochać takim, jaki jest, lub nienawidzić. Zrobił w życiu sporo złych rzeczy, jednak ma w sobie coś, co mnie do niego ciągnie, jak magnes. Przecież my kobiety lubimy niegrzecznych chłopców.
Kiedy tych dwoje się spotyka, od samego początku wyczuwamy napięcie seksualne, lecz nie tylko. W grę wchodzi tu również życie Amber, więc Emily odruchowo czuje lęk i obawę. Jednak to, co miało być tylko krokiem do odnalezienia koleżanki, staje się czymś więcej. Emily stopniowo oddaje swoje serce mężczyźnie, serce i ciało, a i on nie pozostaje obojętny. Jednak najpierw potrzebne będzie zaufanie, jak w każdym związku. To jednak nie jest "każdy" związek, bo tutaj dodatkowo wchodzą w grę relacje "pan - uległa". Już kiedyś pisałam, że taka relacja musi bazować na ogromnym zaufaniu i obopólnym przyzwoleniu na ten rodzaj seksu. Oboje muszą odczuwać z tego przyjemność i dopiero wtedy może wyjść z tego, coś wyjątkowo namiętnego. Czy Emily i Reeve stworzą taki związek? Czy zadawany podczas seksu ból nie stanie na przeszkodzie miłości? A może zaufanie budowane w ten sposób sprawi, że wyjaśni się wiele spraw?
Wiem, że kiedy przeczytaliście słowo "sadomasochizm" od razu stanął Wam przed oczami tytuł "50 twarzy Greya". Nic bardziej mylnego. Ta powieść z Greyem nie ma nic wspólnego. Mamy tutaj połączenie romansu/erotyku z wątkami kryminalnymi opisany w dużo lepszy sposób niż zrobiła to autorka Greya, a i fabuła jest całkiem inna. Tutaj nikt nie zmienia się dla nikogo. Tutaj oboje czerpią z tego przyjemność. Autorka ma niesamowicie barwny styl literacki. Kiedy czytamy jej słowa, jesteśmy tam, w środku akcji, wręcz namacalnie odczuwamy emocje, które targają bohaterami. My jesteśmy Emily i Reeve. Przyznam się, że sceny seksu kilkakrotnie sprawiły, że policzki mi zapłonęły, a po przeczytaniu kilkudziesięciu erotyków, nie jest o to u mnie tak łatwo. To wszystko mnie zafascynowało do tego stopnia, że prawie 500 stron książki pochłonęłam w jedną noc. Już nie będę nawet pisała co się działo z moim libido w trakcie czytania.
Jednak "Pierwszy dotyk" to nie tylko perwersyjny seks, ale również powieść o wielkiej przyjaźni, trudnym życiu, chwilami wręcz strasznym, miłości i szukaniu własnego ja. "Pierwszy dotyk" to książka, w której bohaterzy są bardzo wyraziści i których się lubi, pomimo pewnych "wad". Autorka idealnie zrównoważyła opisy i dialogi, a do tego ujęła to w wyjątkowo intrygujący styl pisarski, do tego stopnia intrygujący, że ktoś, kto nigdy nie próbował pewnych praktyk nagle pragnie zakosztować ich. Uczucia i emocje również rzucają nami na kolana i przepełniają na wskroś, a kiedy książka się kończy, mamy ochotę zamienić się w wilka i wyć... bo nie mamy jeszcze kolejnej części, żeby dowiedzieć się o dalszych losach naszej pary.
Podsumowując - każda chwila spędzona na tej lekturze jest tego warta i z całą pewnością nie jest stracona. Polecam czytelnikom lubiącym mocne, erotyczne klimaty z domieszką kryminalnej zagadki.
Reeve to milioner, zajmujący się hotelarstwem i mającym powiązania z mafią. Jest niebezpieczny, bardzo niebezpieczny, o czym wiadomo wzdłuż i wszerz. Jest niezwykle urodziwy, seksowny, arogancki, a zarazem romantyczny. Jest męski, porywczy, jednak nie sposób się od niego uwolnić. On nie jest mężczyzną, którego kobieta potrafi zmienić, jego trzeba kochać takim, jaki jest, lub nienawidzić. Zrobił w życiu sporo złych rzeczy, jednak ma w sobie coś, co mnie do niego ciągnie, jak magnes. Przecież my kobiety lubimy niegrzecznych chłopców.
Kiedy tych dwoje się spotyka, od samego początku wyczuwamy napięcie seksualne, lecz nie tylko. W grę wchodzi tu również życie Amber, więc Emily odruchowo czuje lęk i obawę. Jednak to, co miało być tylko krokiem do odnalezienia koleżanki, staje się czymś więcej. Emily stopniowo oddaje swoje serce mężczyźnie, serce i ciało, a i on nie pozostaje obojętny. Jednak najpierw potrzebne będzie zaufanie, jak w każdym związku. To jednak nie jest "każdy" związek, bo tutaj dodatkowo wchodzą w grę relacje "pan - uległa". Już kiedyś pisałam, że taka relacja musi bazować na ogromnym zaufaniu i obopólnym przyzwoleniu na ten rodzaj seksu. Oboje muszą odczuwać z tego przyjemność i dopiero wtedy może wyjść z tego, coś wyjątkowo namiętnego. Czy Emily i Reeve stworzą taki związek? Czy zadawany podczas seksu ból nie stanie na przeszkodzie miłości? A może zaufanie budowane w ten sposób sprawi, że wyjaśni się wiele spraw?
Wiem, że kiedy przeczytaliście słowo "sadomasochizm" od razu stanął Wam przed oczami tytuł "50 twarzy Greya". Nic bardziej mylnego. Ta powieść z Greyem nie ma nic wspólnego. Mamy tutaj połączenie romansu/erotyku z wątkami kryminalnymi opisany w dużo lepszy sposób niż zrobiła to autorka Greya, a i fabuła jest całkiem inna. Tutaj nikt nie zmienia się dla nikogo. Tutaj oboje czerpią z tego przyjemność. Autorka ma niesamowicie barwny styl literacki. Kiedy czytamy jej słowa, jesteśmy tam, w środku akcji, wręcz namacalnie odczuwamy emocje, które targają bohaterami. My jesteśmy Emily i Reeve. Przyznam się, że sceny seksu kilkakrotnie sprawiły, że policzki mi zapłonęły, a po przeczytaniu kilkudziesięciu erotyków, nie jest o to u mnie tak łatwo. To wszystko mnie zafascynowało do tego stopnia, że prawie 500 stron książki pochłonęłam w jedną noc. Już nie będę nawet pisała co się działo z moim libido w trakcie czytania.
Jednak "Pierwszy dotyk" to nie tylko perwersyjny seks, ale również powieść o wielkiej przyjaźni, trudnym życiu, chwilami wręcz strasznym, miłości i szukaniu własnego ja. "Pierwszy dotyk" to książka, w której bohaterzy są bardzo wyraziści i których się lubi, pomimo pewnych "wad". Autorka idealnie zrównoważyła opisy i dialogi, a do tego ujęła to w wyjątkowo intrygujący styl pisarski, do tego stopnia intrygujący, że ktoś, kto nigdy nie próbował pewnych praktyk nagle pragnie zakosztować ich. Uczucia i emocje również rzucają nami na kolana i przepełniają na wskroś, a kiedy książka się kończy, mamy ochotę zamienić się w wilka i wyć... bo nie mamy jeszcze kolejnej części, żeby dowiedzieć się o dalszych losach naszej pary.
Podsumowując - każda chwila spędzona na tej lekturze jest tego warta i z całą pewnością nie jest stracona. Polecam czytelnikom lubiącym mocne, erotyczne klimaty z domieszką kryminalnej zagadki.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.