Przenosimy się dziś do czasów PRL-u. Będziecie musieli pozbyć się uprzedzeń zarówno politycznych, jak również seksualnych. Będzie zbrodnia, będą emocje i będzie środowisko homoseksualne...
Fabuła skupia się wokół grupy homoseksualistów, którzy co miesiąc spotykają się w mieszkaniu jednego z kolegów na rozmowę. Urządzają party, gdzie piją herbatę, kawę, czasem coś zjedzą, jeżeli uda się to coś upolować w sklepie. Nic specjalnego, ale dla nich owe spotkania są bardzo ważne. Zdarzają się i tutaj podkochiwania, ale głównie dowiadujemy się o tym, jak sobie radzili w tamtych czasach, które nie były tak tolerancyjne jak nasze, o ile nasze można tak nazwać.
Pewnego razu panów zastanawia fakt, że jednego z kolegów nie widziano od dłuższego czasu. Kiedy zaczynają swoje prywatne śledztwo okazuje się, że Remigiusz (bo tak kolega miał na imię) został zamordowany, a jego matka, nie chcąc ujawniać przed światem skłonności homoseksualnych syna, upozorowała naturalną śmierć. Panom nie pozostaje nic innego, jak odszukać winnego śmierci kolegi. Podczas owych poszukiwań, które nie są zbyt emocjonujące, dowiadujemy się jak wielka przepaść dzieliła czasu Polski PRL- u od krajów zachodnich. Dowiadujemy się tego z opowiadań panów, którzy mieli możliwość wyjechać na urlop za granicę. Tamte czasy były bardzo specyficzne, pamiętam je, mimo, że byłam jeszcze dzieckiem. Wtedy nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak homoseksualista i chyba większość nie wiedziała i to nie tylko dzieci, ale dorośli również. Wtedy kochani nie było o tym mowy na każdym programie w telewizji, bo i programy były chyba tylko trzy, do tego cenzurowane. Po za tym telewizory tak "mrugały", że obejrzeć było ciężko cokolwiek. A jednak takie środowisko istniało i radziło sobie jak umiało, by mogło się w spokoju obdarzać uczuciem i żyć, w miarę normalnie.
Książka potrafi porwać, mimo że nie znajdziemy tu wielkich, emocjonalnych uniesień. Autor idealnie ukazał w słowach klimat tamtych czasów. Czasy PRL - u cechowała szarość i beznamiętność, a tutaj nawet język jest "szary", idealnie wpasowany w komunistyczne lata. Autor pisze poprawnie literacko, a w swojej powieści w większości wykorzystał opisy i przemyślenia niż dialogi, chociaż tych ostatnich również nie zabrakło. Lektura nie należy do łatwych, ale czyta się ją szybko i przyjemnie. "Zbrodnia, której nie było" wciąga czytelnika w świat, który znamy tylko z kart historii i nie pozwala przestać czytać. Na niewielkiej ilości stron zawarto wszystko to, co powinna mieć dobra książka, a zakończenie... dla mnie idealne do tej historii.
Polecam czytelnikom szukającym w literaturze czegoś innego i świeżego, a zarazem pozwalającego ciekawie spędzić kilka godzin na lekturze.
Pewnego razu panów zastanawia fakt, że jednego z kolegów nie widziano od dłuższego czasu. Kiedy zaczynają swoje prywatne śledztwo okazuje się, że Remigiusz (bo tak kolega miał na imię) został zamordowany, a jego matka, nie chcąc ujawniać przed światem skłonności homoseksualnych syna, upozorowała naturalną śmierć. Panom nie pozostaje nic innego, jak odszukać winnego śmierci kolegi. Podczas owych poszukiwań, które nie są zbyt emocjonujące, dowiadujemy się jak wielka przepaść dzieliła czasu Polski PRL- u od krajów zachodnich. Dowiadujemy się tego z opowiadań panów, którzy mieli możliwość wyjechać na urlop za granicę. Tamte czasy były bardzo specyficzne, pamiętam je, mimo, że byłam jeszcze dzieckiem. Wtedy nawet nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak homoseksualista i chyba większość nie wiedziała i to nie tylko dzieci, ale dorośli również. Wtedy kochani nie było o tym mowy na każdym programie w telewizji, bo i programy były chyba tylko trzy, do tego cenzurowane. Po za tym telewizory tak "mrugały", że obejrzeć było ciężko cokolwiek. A jednak takie środowisko istniało i radziło sobie jak umiało, by mogło się w spokoju obdarzać uczuciem i żyć, w miarę normalnie.
Książka potrafi porwać, mimo że nie znajdziemy tu wielkich, emocjonalnych uniesień. Autor idealnie ukazał w słowach klimat tamtych czasów. Czasy PRL - u cechowała szarość i beznamiętność, a tutaj nawet język jest "szary", idealnie wpasowany w komunistyczne lata. Autor pisze poprawnie literacko, a w swojej powieści w większości wykorzystał opisy i przemyślenia niż dialogi, chociaż tych ostatnich również nie zabrakło. Lektura nie należy do łatwych, ale czyta się ją szybko i przyjemnie. "Zbrodnia, której nie było" wciąga czytelnika w świat, który znamy tylko z kart historii i nie pozwala przestać czytać. Na niewielkiej ilości stron zawarto wszystko to, co powinna mieć dobra książka, a zakończenie... dla mnie idealne do tej historii.
Polecam czytelnikom szukającym w literaturze czegoś innego i świeżego, a zarazem pozwalającego ciekawie spędzić kilka godzin na lekturze.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.