czwartek, 18 stycznia 2018

"NA SZCZYCIE. WŁAŚCIWY RYTM" - K. N. HANER...



Czwarty tom serii "Na szczycie" K. N. Haner i czwarty raz straciłam poczucie rzeczywistości. Mimo bolących palców, od trzymania opasłego tomiska, czytałam, czytałam i czytałam, a na końcu ciągle było mi mało. 




Uwielbiam czytać wszystko, co wychodzi spod pióra autorki, bo każda z jej książek daje mi niesamowity ogrom wrażeń i zapomnienia. "Na szczycie. Właściwy rytm" jest czwartym tomem debutanckiej serii autorki, który nadal powoduje wiele różnych opinii - od zachwytów do posądzeń o plagiat, a jednak sprzedaje się jak świeże bułeczki i każda część jeszcze w przedsprzedaży osiąga pierwsze miejsce bestselerów w Empik. I nie dziwię się, bo nasza "królowa dramatów" jest najlepszą, polską pisarką erotyków. W sumie mogę stwierdzić, że bije na głowę wiele autorek również zagranicznych. 

Reb to główna bohaterka (pewnie pamiętacie z poprzednich recenzji naszą striptizerke dziewicę?). To dziewczyna mocno wkurzająca i pełna sprzeczności, która wiele razy zaskoczyła mnie swoimi decyzjami, a równocześnie wspaniała matka (tak, tak - teraz już mama bliźniaków) i kobieta. Z biegiem stron widać jak wydoroślała i jak to, co przeżyła, odcisnęło na niej piętno, a przeżyła wiele... Ciężko jest jej w chwili obecnej zaufać kolejny raz Sedowi, a jednocześnie nie potrafi żyć bez niego. 

Sed, to rockowy chłopak z tatuażami, który nadal jest menedżerem słynnego na całym świecie zespołu niesamowicie zdolnych i szalonych chłopaków. Sedrick mimo rozwodu z Reb ciągle ją kocha całym sercem, ją i dwoje swoich dzieci, o których dowiedział się zdecydowanie zbyt późno. Bohater ze wszystkich sił stara się udowodnić  ukochanej, że zawsze będzie mogła na niego liczyć i już nigdy się nie rozstaną. Jednak zanim ona mu uwierzy, przejdą krętą drogę oraz będą musieli zacząć z sobą rozmawiać, by rozwiać wiele niedomówień, a to wszystko w gorącej atmosferze seksu, namiętności i uczucia. 

Tym razem fabuła toczy się głównie wokół Seda i Reb, a pozostała ekipa jest troszkę z tyłu, co nie znaczy, że nie ma ich wcale. Widać wyraźnie, że wszyscy stali się dojrzalsi. Jedni przez macierzyństwo, inni przez to, co ich spotkało, a jeszcze inni zrozumieli sami z siebie, że w życiu nie chodzi tylko o dobrą zabawę, alkohol i seks - aczkolwiek nie rezygnują z tego do końca, zwłaszcza z seksu. No bo jakże by to było, żeby w erotyku zabrakło mega seksu? W odróżnieniu od poprzednich części nie ma go tu jednak w formie trójkątów, czworokątów i innych kątów - co dodatkowo pokazuje, jak nasi bohaterowie się zmieniają. Tylko Reb niezmiennie mnie wkurza swoim postępowaniem, ale za to właśnie ją lubię.

Lektura tak, jak poprzednie tomy, skierowana jest do czytelników pełnoletnich. Po olbrzymiej ilości perypetii, wpadamy w wir kolejnych, bo autorka zdecydowanie nie oszczędza bohaterów. Pisarka zafundowała mi całą gamę odczuć - od śmiechu do płaczu, od dramatyzmu do komedii... Dla powieści zarwałam całą noc i ani przez moment nie chciało mi się spać. Zakończenie jak zwykle wzbudziło we mnie niedosyt, bo kolejny raz K. N. Haner pozostawiła mnie w niepewności, co będzie dalej, a wiem, że tak łatwo o happy end nie będzie...

Dodam jszcze, że każda scena opisana jest w niezwykle obrazowy sposób, co daje nam możliwość prawie namacalnego przeżywania akcji z bohaterami. Chwilami czułam się jakbym była tam w środku akcji, a potęguje to wrażenie fakt, że K. N. Haner z książki na książkę doskonali swój warsztat literacki. Kasia dba również o to, by cztelnik się nie nudził nawet przez sekundę, bo nigdy nie wiemy, co nas spotka na kolejnej stronie, a zazwyczaj jest to cała gama emocji. 

"Na szczycie. Właściwy rytm" to idealna książka dla wielbicieli erotyków, ale nie tylko, bo czytelnik, który preferuje "lżejsze" tematy również odnajdzie tu coś dla siebie. Polecam.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka