Niby nic, niby książka jakich wiele... Grupka nastolatków z collegu jakich wiele i problemy jakich wiele - miłostki, imprezy... Jednak wbrew pozorom młodzież, która wydaje się być jedną, wielką rozbawioną bandą, ma w sobie wiele bólu i niewypowiedzianych słów, co autorka pokazała czytelnikom w piękny i obrazowy sposób.
Summer, Kevin i Caden to miłosny trójkąt, ale nie taki, jak myślicie. Kevin jest przybranym bratem Summer i wrogiem nr. 1 Cadena. Dziewczyna odkąd tylko ich rodzice się pobrali, kocha się w Kevinie. Być może jest to zauroczenie związane z brakiem kogoś bliskiego po śmierci mamy, a może fascynuje ją to, że brat jest obiektem westchnień wszystkich dziewcząt, najpierw w szkole podstawowej, a następnie na studiach. Summer właśnie ze względu na Kevina wybrała ten sam college, niesiona nadzieją, że on zainteresuje się nią, zwłaszcza, że po ukończeniu przez nią szkoły podstawowej spędzili ze sobą upojną noc.
Kevin to chłopak cieszący się złą sławą, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki nie licząc się z ich uczuciami. Każda, z którą się związał nudzi mu się po sześciu miesiącach, że nie wspomnę o tych, które miał na boku. Jest wielkim egoistą i doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co czuje do niego Summer, jednak dopiero kiedy dziewczyna zaczyna przyjaźnić się z jego wrogiem Cadenem zaczyna... no właśnie, nie wiem do końca co zaczyna. Czy to jest kwestia zazdrości, czy rzeczywiście coś czuje do bohaterki, ale zaczyna zwracać na nią coraz większą uwagę, mieszając jej niepotrzebnie w głowie.
Caden to bardzo tajemniczy chłopak, który zauroczył mnie od samego początku. Przystojny, cierpliwy, małomówmy i taki męski. No i te tatuaże - ach! Caden mieszka w domu bractwa, do którego również należy Kevin. Jest niekwestionowanym przywódcą chłopaków, ale nieoficjalnie. Nigdy nie chciał tam być i marzył o innym życiu, jednak niesprawiedliwy los sprawił, że robi to wbrew sobie, dla ojca i dla brata Coltona, którego historia owiana jest tajemnicą. Caden ma jeszcze drugiego brata, który sporo namiesza w fabule, ale który da się mimo wszystko lubić. I to właśnie ten tajmniczy i przystojny student (Caden) zostaje przyjacielem Summer. Młodzi spędzają ze sobą coraz więcej czasu i rozumieją się bez słów, jednak jakoś nie potrafią nazwać swej przyjaźni miłością, albo boją się to zrobić. Sporo czasu upłynie i sporo się wydarzy, zanim tych dwoje wypowie niewypowiedziane...
Kiedy zaczęłam czytać "Antybrata" jakoś ciężko było mi przebrnąć przez pierwsze strony. Wszystko było takie leniwe, takie zwyczajne, jak w amerykańskich filmach i nieoryginalne. Jednak powoli, powoli akcja zaczynała mnie intrygować, by na końcu stwierdzić, że na pewno zapamiętam tę historię na dłużej, bo trzeba przyznać, że autorka ma potencjał i pisze bardzo malowniczo. Potrafi też ułożyć świetne dialogi, a opisy dają wielkie pole do manewru wyobraźni czytelnika. Owszem, są potknięcia, gdyż zbyt często przeskakuje z wątku na wątek powodując w głowie czytelnika zamieszanie, oraz niektóre sprawy traktuje "po łebkach", ale efekt całościowy jest ciekawy i wciągający. Podoba mi się sposób w jaki Tijan ujęła namiętność, którą czują Summer i Caden, dzięki czemu prawie namacalnie czułam jak iskrzy między nimi. Genialnie równoważy też opisy z dialogami, co nie powoduje nudnych przestojów i przewracania kilku kartek na przód, by przeskoczyć monotonny fragment. Fajna powieść o fajnych dzieciakach.
Podsumowując - "Antybrat" to książka dla czytelników lubiących powieści nie powodujące choroby lokomocyjnej z nadmiaru zakrętów oraz historie, które są przewidywalne, a i tak do końca czekamy z niecierpliwością na to, co się wydarzy za chwilę.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.