Lurelin Paige już kilkakrotnie pozwoliła mi przeżyc chwile pełne uniesień i przyjemności z jej powieściami. Tym razem sięgnęłam po jej najnowszą książkę "Twardziel" i również się nie zawiodłam, bo mimo, że to erotyk "pełną gębą" to nie ma w niej nic płytkiego ani ckliwego.
Set jest słynnym scenografem, mega przystojnym i seksownym (a jakże), który w przeszłości został zraniony przez kobietę. Od tej chwili szuka wybranki serca, która pokocha go za to jaki jest, a nie kim jest i dla której jego przeszłość nie będzie miał znaczenia.
Heather to znana na całym świecie aktorka. Większośc ludzi uznaje ją za kapryśną i wredną, jednak niewielu zdaje sobie sprawę jaka jest w środku i dlaczego nosi na sobie ten obronny pancerz w postaci twardego charakteru. Ale nie Set, on nie należy do typu mężczyzn, którzy poddaja sie bez walki. Co prawda ich piersze spotkanie nie było zbyt udane i nie wróżyło współnej przyszłości, ale... może coś z tego będzie. Probelmem jest tu nie tylko pochodzenie, które oboje starają się ukryć, ale też z pozoru niewinne kłamstwo mężczyzny dotyczące tego, kim jest, a chce uchodzić za zdwykłego stolarza...
Tych dwoje to istna mieszanka wybuchowa, a słowa "dupek" i :zołza" są, albo przynajmniej były na porządku dziennym. Ona nie chciała miec nic współnego ze zwykłym stolarzem, bo byłby to dla niej powrót do przeszłości, a on za wszelką cenę chce byc pokochany za "siebie" a nie za pozycję jaką ma. Kłócą się i nienawidzą, jednak pociąg fizyczny jest silniejszy. Powoli tamy puszczają i oboje zaczynają rozmawiać i poznawać się lepiej. Czy jednak uda się pokonac przeszkody? Czy bohaterka będzie w stanie zostawić traumę z dzieciństwa i się wyzwolić?
Jak zawsze pisarka mnie zaciekawiła. Kolejna historia erotyczna z konkretnymi, pełnymi problemów ludźmi. Owszem, wszystko dzieje się jak w bajce, jednak problemy są prawdziwe. Niezmiennie zaskakuje mnie to, że kocham przewidywalnośc zakończeń książek autorki. To takie wygodne dla mnie i znane. Czasem po prostu wolę miec pewność, że nic mnie nie zaskoczy. Tym razem Laurelin dodała też do seksu nieco pieprzyka w postaci klapsów, co zaostrzyło akcję :). Autorka pisze lekko i widać, że sprawia jej to przyjemność. Nie ma naciąganych na siłe dialogów i opisów, a czytając mam wrażenie, że tekst płynie spod jej pióra jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Sama fabuła nie należy do ambitnych, jednak widać w niej sporą wiedzę o życiu, i jego psychologicznych aspektach. Nie zabrakło też poczucia chumoru widocznego zwłaszcza w opisach. No i to "ciacho" na okładce - mniam! Polecam!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.