Przyznam szczerze, że bałam się tej powieści, która już z opisu pokazuje, że łatwo i przyjemnie nie będzie. Zero opisów, minimum słów, a zawartej w nich treści maksymalnie dużo i temat... który potrafi wywołać łzy i ujawnić tajmnice skrzętnie skrywane przez lata. Przeczytałam - czy moje obawy były uzasadnione?
Mała, z pozoru senna wieś, w której pewnego dnia ujawniono zaginięcie nastolatki. Owo zaginięcie sprawia, że otwieraja się ludzkie oczy i zaczyna się coś dziać. Jak zawsze w takich chwilach na początku wszyscy, ludzie, policja i dziennikarze chcą wiele zrobić i wiele wiedzieć, jednak z czasem, gdy wszelkie tropy okazują się błędne, powoli zaczyna spadać na wioskę zapomnienie. Ludzie starają się na nowo żyć "po staremu", a jednak... pewne rzeczy, tajemnice i błędy nigdy nie pójdą w niepamięć.
Nie było łatwo, bo autor oszczędza słowa, ale nie oszczędza czytelnika, fundując mu bardzo trudną narrację. Jon McGregor bawi się nielicznymi słowami, prowadząc z czytelnikiem grę, w której do końca nie możemy być pewni swej wygranej. To nie jest bajeczka dla dzieci, to powieść wymagająca maksymalnego wysyłku umysłowego i skupienia, a emocje jakie będa targały nami podczas lektury na długo zapadną nam w pamięć i w duszę.
Nie mam pojęcia jak pisarz to robi, ale w genialny sposób ukazuje codzienne życie małej społeczności i mentalność ludzką w obliczu tragedii. To zwykłe życie, zwykłych ludzi, muszących poradzić sobie z czymś nowym i innym, daje nam ogromną świadomość tego, jak trudno zmienić coś w swej codzienności, w swym zaściankowym myśleniu i w maraźmie. Powietrze aż faluje z nadmiaru emocji ludzkich i drąży nas aż do szpiku kości. Ja osobiście miałam ciarki podczas lektury.
Podsumowując - polecam książkę czytelnikom, którzy nie boją się trudnych lektur i potrafią "mysleć". Polecam!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.