czwartek, 19 lipca 2018

"365 DNI" - BLANKA LIPIŃSKA...

Ach, co za opis! Sycylia, przystojny szef mafii, piękna dziewczyna i walka o miłość. Czego można chcieć więcej od powieści, chyba jedynie tego, by napisano ją ciekawie. Czy "365 dni" zalicza się do tych interesujących tytułów? Zapraszam na recenzję.


Hmmm, powiem szczerze, że bardzo trudno mi jednoznacznie określić co czuję po przeczytaniu powyższej lektury... Na pewno nie jest szczytem literackiego kunsztu, ani nawet wzgórzem, raczej skusiłabym się na nizinę. Ale zacznijmy od początku.

Laura wyjeżdża na wakacje na Sycylię wraz ze swym chłopakiem Martinem. Dziewczyna jest piękna, to się rozumie samo przez siebie i zdawać by się mogło, że i mądra, zważywszy, że powierzono jest stanowisko dyrektorki, ale jej zachowanie zdecydowanie temu przeczy. Jej słownictwo jest prostackie, zachowanie przerysowane i naiwne i raczej kojarzy mi się z jedną z przydrożnych pań, zarabiających na życie wiadomo czym. Ale do rzeczy. Laura podczas wakacji zostaje porwana przez włoskiego szefa mafii, który daje jej rok, na to, by go pokochała. I tu zaczyna się groteskowa historia, która owszem, potrafi rozśmieszyć, ale swą naiwnością i płycizną.

Massimo to ów słynny mafiozo. Jest mężczyzną niezwykle bogatym, przystojnym i kreowanym na strasznego. Dla mnie jest facetem płytkim i zmieniającym zdanie jak chorągiewka. W sumie, on i Laura dobrali się idealnie, ale o tym przeczytajcie sami, jeśli zdecydujecie się na zakup książki. 

Jeszcze do niedawna większość nowo powstałych powieści pisano pod wpływem zafascynowania "50 twarzy Greya" i chwilami miałam już tego dość, bo sporo z nich było nieudolnymi kopiami Greya. Teraz, widzę, że rozpoczyna się etap fascynacji literaturą Kasi Haner, czemu się wcale nie dziwię, bo sama uwielbiam jej powieści, ale proszę, jeśli już autor próbuje "kopiować" to niech to ma chociaż ręce i nogi, bo stylu Kasi na pewno skopiować się nie da. "365 dni" to książka, którą da się przeczytać, nawet z przyjemnością, jeśli nie przeczytało się setek innych i jest się niewymagającym czytelnikiem. Niestety ja przeczytałam kilka setek powieści i oczekuję od kolejnych świeżości, a nie tandety i braku pomysłu na coś fajnego. Niestety, wulgaryzmy na każdym kroku i seks nie wystarczą by książka była ciekawa - tak to już jest. 

Pochwalę za to okładkę, która jest piękna w swej prostocie i która na sklepowej półce zdecydowanie potrafi przyciągnąć wzrok czytelnika. Komu polecam książkę? Chciałoby się powiedzieć, że nastolatkom, które są ciekawe takich historii, ale przez wzgląd na brutalne sceny np. gwałtu absolutnie młodzieży polecić nie mogę. Polecam więc mało wymagającym czytelnikom, którzy lubią sobie odetchnąć przy takiej sobie fabule.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka