Twoi koledzy ze szpitalnej sali mówili mi, że nocami czekałeś na mnie kiedy przyjadę. I przyjeżdżałam codziennie rano. Nie mogę sobie darować że mnie nie było z Tobą w chwili śmierci. Jeszcze kilka godzin wcześniej, dokładnie 4,5 rozmawialiśmy ze sobą przez telefon... Rano lekarka, która dzwoniła do mnie, aby powiadomić o Twej śmierci mówiła, że dzwoniła do mnie w nocy, i że było zajęte. Cholerna kłamczucha, gdyby dzwoniła to bym odebrała... Nie rozmawiałam wtedy z nikim o północy!!!
Mam ogromny żal do ludzi, którzy podczas naszej walki z chorobą potrafili oczerniać mnie i za plecami mówić, że żyję sobie dobrze ze zbiórek. Kurwa, ja każdy wolny pieniądz przeznaczałam na Twoje leczenie. Gdyby tylko zechciało im się zerknąć w pliki grupy, gdzie wszystko jest czarno na białym... na grupie również były rozliczenia na bieżąco, być może przejrzeliby na oczy. Ale ja wiem, to są ludzie bardzo samotni, zazdroszczący miłości, bo sami nigdy nie umieli tak kochać i którzy całe swoje życie spędzili na plotkach i zazdrości. To ludzie z klapkami na oczach, którzy oczerniając mnie czuli się lepsi, bo pozornie tuszowali swoje grzeszki. Jak mogli nawet pomyśleć, że żyję za pieniądze na Twoje leczenie? Jak mogli? Tak wiele mnie to kosztowało. Straciłam zdrowie, nadzieję i na końcu Ciebie, a ból po tej stracie... oddałabym wszystkie pieniądze żeby go nie było, po za tym pieniądze nigdy nie były dla mnie rzeczą nadrzędną. Nigdy nie chciałam niczego za darmo. Spędziłam dwa lata w świecie chorych, pojechałam do Warszawy walczyć o refundację opdivo dla wszystkich chorujących na raka - zrobiłam to wiedząc, że Ty tego leku i tak nie otrzymasz. Wspierałam, współczułam, kosztem mojego czasu, czasu, który mogłam spędzić z Tobą i dziećmi. Robiłam to, bo zawsze chciałam dać coś w zamian i nigdy nie uważałam, że coś mi się należy. Przez tyle lat dzieliłam się między chorych, dom, zbiórkę dla Ciebie i dzieci. Moja doba była za krótka by sprostać wszystkiemu, ale dawałam radę. Ty wiedziałeś, że gdybym mogła, to oddałabym życie za Ciebie. Kilka dni przed śmiercią płakałeś, że już nie chcesz być dla mnie ciężarem. Tłumaczyłam Ci wtedy, że Ty zrobiłbyś dla mnie dokładnie to samo, a jednak wolałeś umrzeć, niż być ciężarem. Boże jak ja bardzo Cię kocham.
Powiem Ci czemu jestem taka zła. Znowu życzliwi martwią się o pieniądze... Niech cholera jeden z drugim zapyta mnie wprost! Usłyszałam też dzisiaj, że przecież żałoba szybko minie i znajdę sobie pocieszenie. Gdyby to powiedziała osoba mi bliska, to machnęłabym ręką, ale obca? Ludzie złoci - już lecę szukać! Dajcie spokój! Jak można tak powiedzieć kobiecie w żałobie, która poświęciła się całkowicie walce o ukochanego? Pamiętasz co Ci zawsze mówiłam kiedy żartowałeś ze mnie, że poszukam sobie kogoś innego? "Tak, jasne i kolejny kłopot sobie wezmę na głowę". Niech tak zostanie, że tak własnie myślę i szczerze mówiąc mam gdzieś czy obce mi osoby wezmą to na serio. Nie chcę zemsty, bo Ci ludzie już sami zemścili się na sobie, bo są nieszczęśliwymi, malutkimi ludzikami, które nie potrafią poradzić sobie w życiu. Teraz zapewne cieszą się w ukryciu z mojego nieszczęścia, ale niech pamiętają... karma wraca!
Powiem Ci czemu jestem taka zła. Znowu życzliwi martwią się o pieniądze... Niech cholera jeden z drugim zapyta mnie wprost! Usłyszałam też dzisiaj, że przecież żałoba szybko minie i znajdę sobie pocieszenie. Gdyby to powiedziała osoba mi bliska, to machnęłabym ręką, ale obca? Ludzie złoci - już lecę szukać! Dajcie spokój! Jak można tak powiedzieć kobiecie w żałobie, która poświęciła się całkowicie walce o ukochanego? Pamiętasz co Ci zawsze mówiłam kiedy żartowałeś ze mnie, że poszukam sobie kogoś innego? "Tak, jasne i kolejny kłopot sobie wezmę na głowę". Niech tak zostanie, że tak własnie myślę i szczerze mówiąc mam gdzieś czy obce mi osoby wezmą to na serio. Nie chcę zemsty, bo Ci ludzie już sami zemścili się na sobie, bo są nieszczęśliwymi, malutkimi ludzikami, które nie potrafią poradzić sobie w życiu. Teraz zapewne cieszą się w ukryciu z mojego nieszczęścia, ale niech pamiętają... karma wraca!
Od płaczu bolą mnie wszystkie mięśnie brzucha. Powiedz ile mogę jeszcze znieść? Jak długo dam radę żyć bez Ciebie? Każda dziewczyna w młodości marzy o romantycznym związku i ślubie w białej sukni - ale czy wtedy myśli o tym, że każdy związek skończy się śmiercią jednej ze stron? I że będzie cierpieć ona albo on? Ja wtedy o tym nie myślałam, a nawet gdyby przyszło mi to do głowy, to nigdy nie zdołałabym sobie wyobrazić czegoś tak strasznego. Z drugiej strony, nawet gdybym wiedziała jak boli rozstanie, to kolejny raz przeszłabym tę drogę bez zastanowienia, bo czas z Tobą, był najszczęśliwszym w moim życiu.
W czerwcu tego roku lekarze odmówili Ci dalszego leczenia, nawet prywatnie. Sprowadziłam więc chemię z Indii, ale zanim zacząłeś ja brać, postanowiliśmy wyjechać na parę dni nad nasze ukochane morze. Oboje wiedzieliśmy, że to już nasz ostatni wyjazd. Było dobrze pierwsze trzy dni. Szaleliśmy na plaży, spacerowaliśmy przy zachodzie słońca, aż nagle coś się stało, zabolało Cię, a kolejnego dnia już nie wstałeś z łóżka. Wezwałam karetkę, która zawiozła Cię do koszalińskiego szpitala i tam... dziesięć godzin trzymano Cię na korytarzu... Już wtedy zebrała Ci się woda w płucach. Nie chciałeś wracać do domu, chciałeś jeszcze spędzić ten czas nad morzem. Mieliśmy nadzieje, że będzie lepiej. W dniu wyjazdu poczułeś się lepiej. Nie pozwoliłam Ci dźwigać walizki, a Ty kiedy tylko odwróciłam wzrok, porwałeś mi ją i zaniosłeś do pociągu... Potem już wszystko zaczęło się toczyć błyskawicznie. Szpital w Bielsku, chwila poprawy, szpital w Bystrej, jeden dren, chwila poprawy, drugi dren, bo poprzedni się zatkał, trzeci i czwarty. Po czwartym dostałeś zakażenia, a do domu wróciłeś już ledwie żywy. Straciłeś kontakt ze światem na siedem dni, potem znów kilka dni było w miarę normalnie. Nawet obejrzeliśmy razem film, a potem... tego nie chcę już pamiętać... w każdym razie we wrześniu zmarłeś. Wiesz, że dziś okazało się, że historia twojej choroby "zapodziała" się w szpitalu? Rzygać mi się chce tymi wszystkimi szpitalami i lekarzami, z którymi przyszło Ci się spotkać na swej drodze. Jak mam nie mieć podejrzeń, że coś tu nie gra, skoro takie sytuacje spotykają nas na każdym kroku? Ty, mój bohaterze, który do końca chciałeś pokazać swą siłę, który do końca nie chciałeś się skarżyć. To ja powinnam być na Twoim miejscu, to ja powinnam umrzeć! Mnie ludzie uważają za pyskatą zołzę, a Ty zawsze byłeś lubiany i szanowany, a ja... nic tu po mnie na tym świecie.
Kiedy Iruś pojechał dziś do przedszkola, przez kilka godzin słuchałam twoich piosenek i kolejny raz oglądałam zdjęcia. Powiedziałbyś, że się katuję, ale Kochany robię to celowo, bo może te cholerne łzy się kiedyś skończą, może je wypłaczę. Tego nie można nawet nazwać płaczem, ja ryczę i nie mogę przestać. Tata próbuje mnie pocieszać na swój dziwny, ale rozczulający sposób słowami "tyle czasu robiłaś wszystko dla innych, teraz zrób coś dla siebie. Idź do fryzjera, zrób paznokcie..." Ale ja nie chcę, bo Ty już nie powiesz mi nigdy jak ładnie wyglądam. Co Ty najlepszego zrobiłeś? Nie mam już sił. Mam czterdzieści lat, troje dzieci i serce rozbite na kawałki, bo bez Ciebie mój świat nie ma sensu.
Kiedy Iruś pojechał dziś do przedszkola, przez kilka godzin słuchałam twoich piosenek i kolejny raz oglądałam zdjęcia. Powiedziałbyś, że się katuję, ale Kochany robię to celowo, bo może te cholerne łzy się kiedyś skończą, może je wypłaczę. Tego nie można nawet nazwać płaczem, ja ryczę i nie mogę przestać. Tata próbuje mnie pocieszać na swój dziwny, ale rozczulający sposób słowami "tyle czasu robiłaś wszystko dla innych, teraz zrób coś dla siebie. Idź do fryzjera, zrób paznokcie..." Ale ja nie chcę, bo Ty już nie powiesz mi nigdy jak ładnie wyglądam. Co Ty najlepszego zrobiłeś? Nie mam już sił. Mam czterdzieści lat, troje dzieci i serce rozbite na kawałki, bo bez Ciebie mój świat nie ma sensu.
Wybacz każdy zmarnowany dzień
Wybacz każdy niespełniony sen
Wybacz myśli jak szalone, co nie dały żyć
Tłumaczenie, że to nic
Wybacz słowa jak piekące łzy
Dłonie, gdy wypada wszystko z nich
Wybacz jak wybaczam tobie wersje ciągle nowe
Prawdy, której nie chcę znać to nie ty...
Już wiem dlaczego tak trudno mi wyjść do sklepu czy spotkać się ze znajomymi. Po prostu nie mogę patrzeć na szczęśliwe pary i małżeństwa. Ich widok mnie rani. Podobno to uczucie mija, ale ja żyję teraz, nie za rok czy dwa. Chcę żebyś wiedział jakie uczucia mną targają. Dużo żalu dziś z siebie wylałam, i złości, ale złość w obecnej sytuacji jest dużo bardziej motywującym do działania uczuciem niż tęsknota i ból. Ty mnie rozumiesz, zawsze rozumiałeś, a nawet jeśli nie, to udawałeś dla świętego spokoju, że wiesz o co chodzi.
Bardzo Cię kocham.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.