czwartek, 10 stycznia 2019

STO DWUNASTY DZIEŃ BEZ CIEBIE...FAJERWERKÓW NIE MA...



Ech, dziwny był dzisiejszy dzień, taki nijaki. Niby wszystko dobrze, ale fajerwerków nie było. Jak widać są i takie dni i one również są potrzebne, żeby zatrzymać się na chwilę i pomyśleć.



Odpaliłam też dysk przenośny w poszukiwaniu nowych zdjęć do naszych listów oraz fotografii ze szkoły podstawowej. Zbliża się kolejne spotkanie klasowe i trzeba rozruszać jakoś stworzoną na tę okazję grupę, ale coś kiepsko to w chwili obecnej idzie. Tyle wspomnień znów pojawiło się w mojej głowie kiedy patrzyłam na setki fotek. Na większości jesteś Ty - chyba podświadomie wiedziałam, że one będą kiedyś dla mnie pociechą prawda? Pomyślałam też jak byłeś zazdrosny, kiedy chodziłam na spotkania klasowe. Nigdy nie okazywałeś tego uczucia, tylko w przypadku spotkań. Jeszcze kiedy żyłeś rozmawialiśmy o tym, które odbędzie się w lutym i miałam obawy, że znów coś Ci nie będzie pasowało... Jak widać sytuacja sama się rozwiązała i strasznie mi z tym, bo wolałabym nie iść, albo znosić zazdrość, tylko żebyś żył. Optymistycznym akcentem jest fakt, będzie ciekawie, jak dziadek w tym czasie podejmie się usypiania Irusia... Jestem bardzo ciekawa kto kogo uśpi... W najbliższym czasie dziadek i Iruś będę mieli kilka wspólnych wieczorów i nie wiem czy już się mam bać? Sam wiesz, że w przypadku synka zasypianie to cały rytuał, a każda zmiana powoduje w nim lęk. Z drugiej strony, myślę, że poradzą sobie świetnie, tak samo, jak w przypadku, kiedy wyjeżdżałam i zostawałeś z nim Ty.

Z roku na rok, niestety, nie ubywa nam lat
Lecz przynajmniej po części się stajemy mądrzejsi
Mało mądrych jest jednak, mało mądrych aż tak
Żeby miało to dla nich znaczenie
Że swą wagę utraci każdy ważny dziś fakt
Bowiem czas, czas wszystko zmienia

/Maryla Rodowicz/

Wiesz, chyba nadchodzi powoli czas, że musimy z dziećmi wyjechać na jakiś czas i wyjazd do Zakopanego będzie dla nas zbawienny, bo znów zaczynamy zbyt dużo płakać z braku Ciebie i tęsknić. Iruś cały czas powtarza, że "ma ciężkie życie". Od kilku dni śnisz się też Oli i za każdym razem jesteś na naszym strychu... Już nawet nie szukam znaczenia tych snów, w których pojawiasz się non stop u kogoś. Irek, nie ma dnia, żebym nie dostała wiadomości, że komuś się śniłeś. Widzisz, pamiętamy wszyscy o Tobie i zrobię wszystko, by ta pamięć trwała jak najdłużej. Fajny był z Ciebie gość, mega oryginalny, cudowny i dobry. Nie zapomnimy nigdy.

Na koniec, jak zwykle napiszę o dzisiejszym dniu. Już rano zaczęłam wierzyć w cuda, bo bus przyjechał po Irusia...przed czasem ;) i tak samo po południu. Do południa nadrobiłam zaległości z artykułami dla firm, a potem wybrałam się do Skoczowa, głównie po odbiór zamówienia w Rossman. Odebrałam protokół z odrzucenia spadku, wzięłam paczkę z paczkomatu, zaniosłam protokół do Twojej pracy i pojechałam do domu. Zgadnij o czym zapomniałam? Oczywiście o głównym celu wyjazdu. No nic, jutro rano wiozę tatę do kliniki, to w drodze powrotnej podjadę, o ile nie zapomnę ;). Zastanawiam się teraz, co robiłam później i nie mogę sobie przypomnieć - na pewno pakowałam przesyłki z licytacji charytatywnych z naszej grupy, a potem, nie wiem, serio. Tak, jak pisałam na początku - to był dziwny dzień.

Bardzo Cię kocham.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się, że tu jesteś. Twoja obecność jest moją motywacją. Zapraszam.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka