BYŁAŚ MI MAMO...
Kiedy pamięcią sięgam w przeszłość,
w dzieciństwa mego czas miniony.
To Ciebie widzę uśmiechniętą
I czuje dotyk Twoich dłoni.
Byłaś mi Mamo świata obrazem,
odbitym w sercu moim maleńkim.
Byłaś nadzieją, byłaś wytrwaniem,
byłaś czymś Wielkim, czymś niemal świętym.
Jesteś mi Mamo wszystkim na świecie,
niebiańską gwiazdą, promieniem złotym.
Jesteś mi Muzą co dała życie,
jesteś spełnieniem mojej tęsknoty.
Chciałbym dziś Mamo jak poeta,
wyznać Ci w słowach tego wiersza,
Że dla mnie byłaś i zostaniesz
ze wszystkich kobiet najpiękniejsza.
Byłaś mi Mamo świata obrazem,
odbitym w sercu moim maleńkim.
Byłaś nadzieją, byłaś wytrwaniem,
byłaś czymś Wielkim, czymś niemal świętym.
Jesteś mi Mamo wszystkim na świecie,
niebiańską gwiazdą, promieniem złotym.
Jesteś mi Muzą co dała życie,
jesteś spełnieniem mojej tęsknoty.
w dzieciństwa mego czas miniony.
To Ciebie widzę uśmiechniętą
I czuje dotyk Twoich dłoni.
Byłaś mi Mamo świata obrazem,
odbitym w sercu moim maleńkim.
Byłaś nadzieją, byłaś wytrwaniem,
byłaś czymś Wielkim, czymś niemal świętym.
Jesteś mi Mamo wszystkim na świecie,
niebiańską gwiazdą, promieniem złotym.
Jesteś mi Muzą co dała życie,
jesteś spełnieniem mojej tęsknoty.
Chciałbym dziś Mamo jak poeta,
wyznać Ci w słowach tego wiersza,
Że dla mnie byłaś i zostaniesz
ze wszystkich kobiet najpiękniejsza.
Byłaś mi Mamo świata obrazem,
odbitym w sercu moim maleńkim.
Byłaś nadzieją, byłaś wytrwaniem,
byłaś czymś Wielkim, czymś niemal świętym.
Jesteś mi Mamo wszystkim na świecie,
niebiańską gwiazdą, promieniem złotym.
Jesteś mi Muzą co dała życie,
jesteś spełnieniem mojej tęsknoty.
Ja- "Mamo, przyjdziesz zjeść kawałek tortu urodzinowego Sandry dzisiaj czy przełożymy to na jutro?"
Mama - "Źle się dziś czuję, jakieś przeziębienie chyba, zostawmy to do jutra"
Ja-"Ok, dobranoc, kuruj się"
Mama -"Pa do jutra"
Mama - "Źle się dziś czuję, jakieś przeziębienie chyba, zostawmy to do jutra"
Ja-"Ok, dobranoc, kuruj się"
Mama -"Pa do jutra"
A jutra już nie było... był tylko płacz, tęsknota i śmierć... Jutro, nie miałam już mamy... nie mam mamy...
Prawie rok temu, siedemnastego maja o świcie, obudził mnie krzyk taty, że trzeba dzwonić po pogotowie, że mama jest nieprzytomna. Do przyjazdu pogotowia czas wlókł się niemiłosiernie. Myślałam, że mijają godziny, a minęło raptem dwadzieścia minut. Reanimowaliśmy mamę cały czas, potem zmienił nas lekarz. Cały czas trzymałam Ją za rękę (o dziwo lekarz pozwolił). Przez chwilę była nadzieja, serce zabiło, ale znów przestało... Po godzinie widziałam, że ratują Ją już tylko przez wzgląd na mnie. Puściłam Jej rękę i gorzko zapłakałam... Mówią czas leczy rany... moich jeszcze nie wyleczył. Nie wyleczył mnie z tęsknoty, z bezsilności i żalu... bo to była moja mama...
Pamiętam jednak, żeby co wieczór mówić dobranoc... bo może to być ostatnie dobranoc w naszym życiu.
Bardzo ładnie napisane. Te słowa na końcu sprawiają że człowiek zastanawia się sam nad swoim postępowaniem. Życzę dobrej i spokojnej nocy
OdpowiedzUsuńCzasem życie urywa się nagle...
Usuńja myślę że ten ból i tęsknota pozostaną w Tobie na zawsze, bo była to Twoja mama.
OdpowiedzUsuń3maj sie ciepło :*
Też tak myślę,ale może będzie z czasem mniej bolało.
Usuń... nie powiem nic... nie mogę-ryczę... często zastanawiam się, jak kiedyś ja to zniosę... ciężko to sobie wyobrazić... współczuję koleżanko :(
OdpowiedzUsuńDziękuję.Te słowa wiele dla mnie znaczą.
UsuńPiękne słowa.
OdpowiedzUsuńJa również straciłam tatę , dokładnie 5 miesięcy temu.
Zdążyłam się z nim pożegnać , bo pewnego dnia wychodząc ze szpitala wiedziałam, że po prostu już Go więcej nie zobaczę.
I nie myliłam się.
Trzymaj się, niestety takie już jest życie, trzeba iść do przodu bo nie wiadomo ile nam jeszcze zostało.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
http://pisareczka91.blogspot.com/
U nas to było bardzo niespodziewane.Od dłuższego czasu mama nie chorowała.taka cisza przed burzą :( Twoje rany są jeszcze mniej zabliźnione niż moje,współczuję...bardzo.
Usuń