Kiedy jesteśmy młodzi, mamy plany, wielkie plany. I ambicje. Wszędzie nas pełno, czerpiemy z życia pełnymi garściami.
Potem przychodzi czas, kiedy życie weryfikuje nasze plany. Przychodzi stabilizacja. Jedni nadal są tymi ambitnymi, a u innych własne ambicje odsuwają się w kąt. Czasem z powodu sytuacji losowych, a czasem z powodu lenistwa. Przyzwyczajamy się do takiego stanu rzeczy, zatrzymujemy się i ...tak zostajemy. Bo po co coś zmieniać? Po co robić coś więcej?
I tkwimy w tym przestoju,z którego tak trudno wyjść.
Ja znalazłam się właśnie w takim miejscu. Sytuacja życiowa najpierw zmusiła mnie do rezygnacji z pracy, potem dziecko, potem choroba męża i taty. I przestałam myśleć o sobie, a zamieniłam się w lekarkę, kierowcę, matkę i żonę, niestety gdzieś po drodze zgubiłam siebie. Siebie ambitną, chcącą wiedzieć i umieć jak najwięcej. Chcącą lepiej.
I wczoraj zwykła rozmowa, ze zwykłym człowiekiem, uświadomiła mi, że przecież nie musi tak być, że mogę coś zmienić, zrobić coś dla siebie, że mimo tych wszystkich kłód, mogę się samorealizować i to w kierunku, który mi się podoba. Że mam wybór, jako człowiek dorosły, potrafię mądrze wybrać. I wybrałam. Przez najbliższe dwa lata będę się uczyć w szkole policealnej.
Długo zastanawiałam się nad tym jaki kierunek wybrać. Obecnie jestem Technikiem Ekonomistą, co średnio w życiu mi się przydało. Owszem, sprawy papierkowe, pity, rozliczenia, druczki itp. mam w jednym palcu, ale nie mam do tego serca. To nie moja bajka. Dlatego tym razem wybrałam dwa kierunki, zgodnie z moimi zainteresowaniami i będę je kończyć w jednym czasie. Pierwszy to Florysta, a drugi Fotografia artystyczna. Są to dwie rzeczy, które bardzo mnie interesują i to chciałabym robić. Oba kierunki zakończone będą egzaminem państwowym, po którym uzyskam tytuł Technika. Czyli będę mieć trzy zawody :)
Nie obyło się bez spięć z tym związanych, bo mój tato, jako człowiek starej daty, od razu stwierdził, że dzieci mam, że mąż będzie sam z nimi i po co mi to. Córka stwierdziła, że nie dam rady. Za to mąż od razu wyraził aprobatę i powiedział"jasne,że się ucz,jak tylko chcesz". I chcę. Chcę znów poczuć tą adrenalinę związaną z egzaminami, chcę poznawać nieznane, chcę ruszyć do przodu. Nie chcę być tylko matką i żoną, ale też spełniającą się kobietą, która potrafi. To chęć wiedzy i chęć udowodnienia sobie i innym, że dam radę,mimo wszystko. Że dam radę pogodzić macierzyństwo, lekarzy, problemy itp. Chcę i mogę. I wiem, że jeżeli teraz ruszę do przodu, to się nie zatrzymam, nie skończę na tym, i może wreszcie znajdę w sobie siłę do spełnienia mojego największego marzenia, może znajdę sposób by go spełnić. Gdzieś po drodze się pogubiłam i straciłam pewność siebie, teraz jednak ją odnalazłam. Może niektórzy pomyślą"przesadza, przecież to tylko florysta i fotograf", a dla mnie to o wiele więcej...
Tak było wczoraj. Dziś wysłałam wnioski do szkoły i nadal sprzątałam. Już mniej energicznie niż wczoraj, bo zakwasy dawały o sobie znać, ale coś tam udało mi się zrobić, i jeszcze spędzić z synkiem trzy godziny na dworze. Kurierzy zasypali mnie też przesyłkami, cudownymi jak mało kiedy, ale o tym z czasem na blogu. W jednej przesyłce były Dinożelki. Synek może zjeść jedną dziennie, ale zasmakowały mu bardzo i domagał się głośno o więcej. I jak takiemu maluchowi wytłumaczyć , że to nie są zwykłe żelki skoro do niego nic nie dociera? To samo było z kalendarzem adwentowym - wszystkie okienka otwarte w dwa dni :(
Dotarły też do mnie wyniki badań, o których ostatnio Wam pisałam. I co się okazuje? Nigdy nie miałam podwyższonego cholesterolu, a teraz mam. Ostatnio badałam jego poziom 2,5 roku temu , i było ok, dziś już nie jest, Teraz wiem dlaczego zmiany pod oczami tak szybko mi się odnowiły. W dniu jutrzejszym idę do lekarki, i pewnie znów będzie walka, przedtem o skierowanie, a teraz o lekarstwa. Powie mi żebym próbowała dietą itd. Tylko ja jem dietetycznie, ale stres, kawa i papierosy(i słodycze) to sprzymierzeńcy cholesterolu, a raczej mało prawdopodobne żebym się mniej stresowała i przestała palić. Z kawą i słodyczami jakoś sobie poradzę.No nic, zobaczymy co jutro się okaże. Tak więc równowaga musi być, każda dobra nowina musi być pokryta złą, żeby nie było za dobrze.
Potem przychodzi czas, kiedy życie weryfikuje nasze plany. Przychodzi stabilizacja. Jedni nadal są tymi ambitnymi, a u innych własne ambicje odsuwają się w kąt. Czasem z powodu sytuacji losowych, a czasem z powodu lenistwa. Przyzwyczajamy się do takiego stanu rzeczy, zatrzymujemy się i ...tak zostajemy. Bo po co coś zmieniać? Po co robić coś więcej?
I tkwimy w tym przestoju,z którego tak trudno wyjść.
Ja znalazłam się właśnie w takim miejscu. Sytuacja życiowa najpierw zmusiła mnie do rezygnacji z pracy, potem dziecko, potem choroba męża i taty. I przestałam myśleć o sobie, a zamieniłam się w lekarkę, kierowcę, matkę i żonę, niestety gdzieś po drodze zgubiłam siebie. Siebie ambitną, chcącą wiedzieć i umieć jak najwięcej. Chcącą lepiej.
I wczoraj zwykła rozmowa, ze zwykłym człowiekiem, uświadomiła mi, że przecież nie musi tak być, że mogę coś zmienić, zrobić coś dla siebie, że mimo tych wszystkich kłód, mogę się samorealizować i to w kierunku, który mi się podoba. Że mam wybór, jako człowiek dorosły, potrafię mądrze wybrać. I wybrałam. Przez najbliższe dwa lata będę się uczyć w szkole policealnej.
Długo zastanawiałam się nad tym jaki kierunek wybrać. Obecnie jestem Technikiem Ekonomistą, co średnio w życiu mi się przydało. Owszem, sprawy papierkowe, pity, rozliczenia, druczki itp. mam w jednym palcu, ale nie mam do tego serca. To nie moja bajka. Dlatego tym razem wybrałam dwa kierunki, zgodnie z moimi zainteresowaniami i będę je kończyć w jednym czasie. Pierwszy to Florysta, a drugi Fotografia artystyczna. Są to dwie rzeczy, które bardzo mnie interesują i to chciałabym robić. Oba kierunki zakończone będą egzaminem państwowym, po którym uzyskam tytuł Technika. Czyli będę mieć trzy zawody :)
Nie obyło się bez spięć z tym związanych, bo mój tato, jako człowiek starej daty, od razu stwierdził, że dzieci mam, że mąż będzie sam z nimi i po co mi to. Córka stwierdziła, że nie dam rady. Za to mąż od razu wyraził aprobatę i powiedział"jasne,że się ucz,jak tylko chcesz". I chcę. Chcę znów poczuć tą adrenalinę związaną z egzaminami, chcę poznawać nieznane, chcę ruszyć do przodu. Nie chcę być tylko matką i żoną, ale też spełniającą się kobietą, która potrafi. To chęć wiedzy i chęć udowodnienia sobie i innym, że dam radę,mimo wszystko. Że dam radę pogodzić macierzyństwo, lekarzy, problemy itp. Chcę i mogę. I wiem, że jeżeli teraz ruszę do przodu, to się nie zatrzymam, nie skończę na tym, i może wreszcie znajdę w sobie siłę do spełnienia mojego największego marzenia, może znajdę sposób by go spełnić. Gdzieś po drodze się pogubiłam i straciłam pewność siebie, teraz jednak ją odnalazłam. Może niektórzy pomyślą"przesadza, przecież to tylko florysta i fotograf", a dla mnie to o wiele więcej...
Tak było wczoraj. Dziś wysłałam wnioski do szkoły i nadal sprzątałam. Już mniej energicznie niż wczoraj, bo zakwasy dawały o sobie znać, ale coś tam udało mi się zrobić, i jeszcze spędzić z synkiem trzy godziny na dworze. Kurierzy zasypali mnie też przesyłkami, cudownymi jak mało kiedy, ale o tym z czasem na blogu. W jednej przesyłce były Dinożelki. Synek może zjeść jedną dziennie, ale zasmakowały mu bardzo i domagał się głośno o więcej. I jak takiemu maluchowi wytłumaczyć , że to nie są zwykłe żelki skoro do niego nic nie dociera? To samo było z kalendarzem adwentowym - wszystkie okienka otwarte w dwa dni :(
Dotarły też do mnie wyniki badań, o których ostatnio Wam pisałam. I co się okazuje? Nigdy nie miałam podwyższonego cholesterolu, a teraz mam. Ostatnio badałam jego poziom 2,5 roku temu , i było ok, dziś już nie jest, Teraz wiem dlaczego zmiany pod oczami tak szybko mi się odnowiły. W dniu jutrzejszym idę do lekarki, i pewnie znów będzie walka, przedtem o skierowanie, a teraz o lekarstwa. Powie mi żebym próbowała dietą itd. Tylko ja jem dietetycznie, ale stres, kawa i papierosy(i słodycze) to sprzymierzeńcy cholesterolu, a raczej mało prawdopodobne żebym się mniej stresowała i przestała palić. Z kawą i słodyczami jakoś sobie poradzę.No nic, zobaczymy co jutro się okaże. Tak więc równowaga musi być, każda dobra nowina musi być pokryta złą, żeby nie było za dobrze.
I ja jestem też za tym by się rozwijać - nawet całe życie. Bardzo fajne te zawody wybrałaś :) Ja byłam florystką ale bez zawodu ;)
OdpowiedzUsuńKażdy ma swój ukochany zawód :) Ja jestem pedagogiem :)
OdpowiedzUsuńCzasami jedna rozmowa z przypadkowym człowiekiem może odmienić całe życie. Na szczęście :)
OdpowiedzUsuńJA też stawiam na rozwój :) Super, że zdecydowałaś się na takie kierunki, dasz rade! :)
OdpowiedzUsuńrozwój przede wszystkim. Jak nie spróbujemy będziemy żałować
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki aby wszystko udało Ci się poukładać! Będzie dobrze!
OdpowiedzUsuńMnie też już nawala to i owo w środku ;) Latka lecą ;)
OdpowiedzUsuńZmieniaj, ucz się jeśli chcesz, tkwienie w marazmie nie jest dobre.
Powodzenia i do przodu ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz wsparcie w mężu, że wspiera Twoje decyzje. I masz rację, że życie weryfikuje nasze marzenia i plany często sprowadzając je do rutyny i codzienności, głównie dlatego, że codzienne obowiązki zajmują sporo czasu i często nie chce nam juz się walczyć o swoje marzenia. Ale warto to robić każdego dnia :) Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńfajne kierunki, nic tylko pozazdrościć!
OdpowiedzUsuńDobrze wiemy o tym, ze najważniejsze jest aby zajmować się tym co się lubi. Życie ma wtedy większy sens i świat staje się bardziej przyjazny :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci powodzenia i trzymam za Ciebie kciuki. Mam nadzieję, że uda Ci się skończyć oba te kierunki i pokażesz wszystkim Niedowiarkom na co Cię stać. Bardzo fajne wybrałaś kierunki. Szczególnie ta fotografia. Niedługo już będziesz pokazywać nam piękne zdjęcia swojego autorstwa. Warto wierzyć w siebie i spełniać swoje marzenia.
OdpowiedzUsuńwalcz o siebie tyle ile tylko możesz! trzeba dązyć do swojego szczęścia:) 3mam w kciuki
OdpowiedzUsuńSuper, że chcesz coś zmienić. Dasz radę :) Kierunki mi się podobają.
OdpowiedzUsuńFaktycznie trzeba mimo problemów odnaleźć siebie i się realizować, to bardzo ważne :)
OdpowiedzUsuń