wtorek, 30 czerwca 2015

DZIEŃ 91, 92 -ZBLIŻAMY SIE DO SETKI :)

I pomyśleć,że już niedługo stuknie sto dni mojego pamiętnikowego pisania. Kiedy zakładałam bloga (trochę wcześniej niż sto dni) nie podejrzewałam u siebie takiej systematyczności, a tym bardziej nie podejrzewałam, że ktoś wytrzyma moje codzienne pisanie .Jak się jednak okazuje są takie moje kochane osoby :), które mnie mobilizują i którym dziękuję :) Ja wiem, że czasem piszę bez ładu składu, czasem smęcę, a czasem "truje d..e", ale udaje mi się też chyba pisać niekiedy z sensem i ciekawie? Powiem Wam, że nie jest to proste pisać o codzienności, gdzie niewiele się dzieje tak żeby zaciekawić czytelnika, więc wybaczcie mi moje niedociągnięcia ;) Na początku pochwalę się moimi dzisiejszymi zdobyczami :)O pierwszej już nawet nie pamiętałam, w każdym bądź razie jest to prezent za zapisanie się do klubu ŻYJ ZDROWO. 

poniedziałek, 29 czerwca 2015

DZIEŃ 89, 90 - BEZ TYTUŁU...

Była piąta rano, kiedy zjawiłam się na dworcu PKP w Bielsko -Biała. Żeby tam dojechać, musiałam wstać grubo przed czwartą, co jak dla mnie jest środkiem nocy. Oprócz mnie zjawiło się również dwóch stałych bywalców ławek dworcowych, którzy zamiast prosić o pieniądze (czego większość by się spodziewała) chcieli mnie poczęstować kanapką... zielonego koloru. Doceniłam ich szczodrość, ale musiałam odmówić "bo o tej porze nie jadam" ;) Sam fakt, że chcieli,bardzo mnie zaskoczył, bo pierwszy raz się z czymś takim spotkałam.

niedziela, 28 czerwca 2015

DZIEŃ 88 - SEKS I NIC PO ZA TYM...



W ciągu ostatniego tygodnia moim priorytetem było przejrzeć jak najwięcej blogów, tych najbardziej czytanych - albo jednych z bardziej. Głównie były to blogi o życiu. I wiecie jakie wnioski? Tam gdzie pisze się o seksie, ulubionych pozycjach, czego lubią, a czego nie w facetach/kobietach, tam było sporo czytelników. Czytając jeden tego typu blog, można było jakoś się zainteresować tematem, ale czytając dwudziesty blog i dwudziesty raz o tym co kogo wkurza w seksie, czego nie lubi, miałam dość. Jak wiecie temat seksu nie jest mi obcy.

sobota, 27 czerwca 2015

DZIEŃ 87 - MIAŁO BYĆ PIĘKNIE...

Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze... Rano wszystko układało się w miarę normalnie.Mąż pojechał do sklepu, ja i córka sprzątałyśmy, żeby jak najszybciej mieć wszystko gotowe i móc pojechać spokojnie na zakupy. Córka chciała kupić kostium kąpielowy i kilka bluzek na lato w H&M (z racji wyprzedaży). Kiedy wyjeżdżałyśmy poprosiłam męża tylko o jedną rzecz, której nie zdążyłam zrobić - o umycie schodów. Obiecał, że umyje, ogoli się i jak wrócimy, to razem wybierzemy się na festyn dla dzieci. Nie było mnie cztery godziny, może troszkę krócej .I co zastałam po powrocie? Nie umyte schody i nie ogolonego męża. Na pytanie dlaczego? odpowiedział - "myślałem, że zrobię to jak wrócisz". Wiecie co?

piątek, 26 czerwca 2015

DZIEŃ 85, 86 - JESTEM DUMNA, BARDZO DUMNA ...

Wiem, że nieładnie jest się chwalić, ale muszę, po prostu muszę się pochwalić jakie mam zdolne dzieci. Sandra przyniosła dziś do domu świadectwo z czerwonym paskiem, czego na początku roku w życiu bym się nie spodziewała, zważywszy na jej zapał do nauki. Nigdy się nie uczyła, zadania domowe robiła, owszem ale żeby się do nich przykładała jakoś specjalnie to też nie. Szczerze, jak to widziałam to byłam przerażona. Z czasem okazywało się, że ma jakiś sposób albo system i oceny (mimo,że w naszej szkole jest wysoki poziom)miała coraz lepsze. Powiem Wam, że moim marzeniem było, żeby moje dziecko miało czerwony pasek na świadectwie. Jako matka jestem niesamowicie dumna, tak dumna, że nie umiem opisać tego słowami.

czwartek, 25 czerwca 2015

DZIEŃ 84 - CO TO JEST SZCZĘŚCIE ?


Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez człowieka jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęście rozbawienie i zadowolenie. W rozważaniach o jego naturze szczęście najczęściej określane jest w dwu aspektach:
Mieć szczęście oznacza: 
-sprzyjający splot okoliczności ,
-pomyślny los, fortuna,
-powodzenie w realizacji celów życiowych,korzystny bilans doświadczeń życiowych.
Odczuwać szczęście oznacza:
-(chwilowe)odczucie bezgranicznej radości, przyjemności, euforii i upojenia
-(trwałe)zadowolenie z życia połączone z pogodą ducha i optymizmem, ocena własnego życia jako udanego,wartościowego i sensownego.

środa, 24 czerwca 2015

DZIEŃ 81, 82, 83 - JESTEM, JESTEM...

 
Jestem, jestem - trochę zabiegana, bo przypomniało mi się właśnie, że dziś mija termin zapłacenia ubezpieczenia mojego samochodu i na szybko kombinowałam jakie jest hasło do konta w Liberty. Udało się jednak, więc nadal jesteście bezpieczni na naszych drogach :). Od wczoraj biegam, załatwiam, załatwiam i biegam. W sądzie musiałam się ostro postawić bo 04. 02. 2015 roku złożyłam wniosek o wydanie mi odpisu postanowienia sądowego i do dziś go nie otrzymałam. Na pytanie dlaczego, Pani odpowiedziała mi, że mają tysiące spraw i mogło się zgubić i mam jej przynieść kopię mojego wniosku, bo ona po nazwiskach szukać nie będzie. Jak nie będzie to ok, wyszłam bez słowa, a wieczorem napisałam maila do przełożonej tej Pani i dziś dokumenty cudownie się znalazły, a jutro będą u mnie :)Po pięciu miesiącach!!!

poniedziałek, 22 czerwca 2015

DZIEŃ 80 - NERWÓWKA...


Oj dziś nie napiszę zbyt wiele, bo po pierwsze, ciągle mam przerwy w dostawie internetu, a po drugie dzieciak i(dla odmiany te młodsze) tak mnie dziś wykończyły, że padam na łeb, całkiem jakbym w kamieniołomach pracowała kilkanaście godzin. Mały taki dziś rozwrzeszczany od rana, jakby diabeł w niego wstąpił, a Sandra jeszcze na złość koniecznie musiała mu dokuczać, albo go podpuszczać, żeby ten darł się jeszcze bardziej. Pogoda też nie nastrajała optymistycznie bo raz padało, a raz słońce. Są takie dni kiedy mam czas spokojnie usiąść, wypić kawę i po prostu odsapnąć, ale ten dzień zdecydowanie do nich nie należał.

GRILLOWANIE(I NIE TYLKO) Z FOLWARK

 
 
Przedstawiam Wam dziś wielką trójkę, która od miesiąca zajęła podium w mojej kuchni. Są to sosy KEBAB-GYROS, BARBECUE I REMULADA DUŃSKA. Producentem tej wspaniałości jest od 1991 roku marka FOLWARK.

niedziela, 21 czerwca 2015

DZIEŃ 79 - IMPREZA...

Zaraz na wstępie mam dobrą informację dla amatorów kawy ARABICA i tych co kupują w Biedronce. Jest promocja na właśnie tą kawę (od 18.06 do 24.06). 500 gramów można kupić za 12, 50 (standardowa cena to około 17 złotych). Próbowałam już wielu kaw, ale ta smakuje mi najlepiej i ma naprawdę atrakcyjną cenę. A czemu zaraz na początku Wam o tym piszę? Bo wróciłam z imprezy, nieco szumi mi w głowie (tak to jest jak się praktycznie wcale nie pije)i bałam się, że zapomnę.

sobota, 20 czerwca 2015

DZIEŃ 78 - PRZYMIARKA...

 
Pamiętacie post, w którym pokazywałam wam jaką sukienkę będzie miała córka na komersie?Jeżeli nie to zapraszam do przeczytania KOMERS. Dziś miałyśmy, a raczej córka miała pierwszą przymiarkę. Trochę późno, bo komers już w środę, ale damy radę. W teorii sukienka miała być taka, jak na zdjęciu, a w praktyce i po wspólnych próbach zdecydowałyśmy o całkowitej zmianie fasonu. Z pierwowzoru pozostawiłyśmy tylko koronkę. A jaki będzie efekt końcowy pokażę Wam (jeżeli pierworodna pozwoli) już w środę :). A dziś pochwalę się moją jedną jedyną różą, która ma być pnąca, ale chyba dopiero w przyszłym roku, bo zasadziłam ją tej wiosny. Popatrzcie jaka piękność zakwitła :) taki maleńki kwiatek, a cieszę się z niego jak dziecko. Kiedyś nie doceniałam takich rzeczy, a teraz, kiedy sama sadzę i sieję jestem dumna z każdej najmniejszej nawet roślinki :)

piątek, 19 czerwca 2015

DZIEŃ 77 - DOBRA PASSA...

 
Po wczorajszym poście nawiązującym do tematu o którym grzeczne dziewczynki nie powinny mówić, wracamy dziś do codzienności. Szarej,ponurej i deszczowej od bladego świtu. Miło było pisząc tego posta, chociaż na moment znaleźć się w innym świecie, bardziej zmysłowym i pikantnym. Wasze komentarze utwierdziły mnie w przekonaniu, że świat o którym pisałam nie jest czymś złym ani zakazanym. Jest światem innym , pociągającym i przyjemnym :)
Dobra, schodzimy na ziemię.
Pierwsza rzecz, o której chcę opowiedzieć, a nawet pochwalić się, to prezent jaki otrzymałam od średniej córki. Sandra była wczoraj na wycieczce w Bochni, miała czterdzieści złotych, a za dwadzieścia dziewięć złotych kupiła dla mnie prezent. Nie sobie lody czy inne rzeczy tylko dla mnie pamiątkę :) To bardzo miłe.

czwartek, 18 czerwca 2015

BDSM CZYLI CO TO JEST SADOMASOCHIZM - DZIEŃ 75,76

 
 
Pewnie znów będę tą "złą" i przynoszącą wstyd, ale chcę nawiązać do tego tematu. Nie żebym była zwolenniczką tego typu przyjemności, ale jeżeli czegoś nie znam, to staram się to zrozumieć. I tak jest w przypadku sadomasochizmu. Po części właśnie "50 twarzy Greya" skłoniło mnie do "poszperania" w necie w celu zaspokojenia ciekawości. Mimo, że w filmie niewiele jest takich scen, to nawiązanie do BDSM jest jasne i wyraźne.

wtorek, 16 czerwca 2015

DZIEŃ 74 - PROMOCJE I WYPRZEDAŻE...

 
 
Nareszcie wyspana, nareszcie w formie i od rana pełna energii. I pomyśleć, że wystarczy parę godzin snu i człowiek budzi się jak nowo narodzony :)Aż chciało się żyć. Dodatkowym plusem dzisiejszego dnia jest to, że na dworze nie ma upału. Jest słonecznie, ale chłodno i taka pogodę uwielbiam. Zdecydowałam się też pojechać do Bielska odebrać wreszcie wygrany bon do sklepu Bartek. Powiem Wam, że nie mam pojęcia co kupić za to 100 zł. bo ceny są tam z kosmosu. Sandałki, które są przecenione synek ma, a do butów jesiennych musiałabym dopłacić dobre dziewięćdziesiąt złotych.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

DZIEŃ 72,73 - PKP INTERCITY...

 
Nie pisałam wczoraj bo i nie było o czym. Cały dzień spędziłam zagotowując czereśnie i próbując przetrwać upał. No i przygotowując się psychicznie na walkę o bilety na nocny pociąg w lipcu do Koszalina. Oczywiście kiedy tylko pomyślałam, że w nocy mam jechać dwadzieścia kilometrów do Bielska po bilety, to od razu chciało mi się spać, ale pojechałam, dzięki mężowi, który wszelkimi znanymi sobie sposobami starał się żebym nie zasnęła ;)

sobota, 13 czerwca 2015

DZIEŃ 71 - CHWILE GROZY...

 
O szóstej rano obudził mnie niesamowity upał i szczekanie psa za płotem sąsiada. Wiadomo, że jak okno otwarte to słychać każdy hałas, a zwłaszcza Nera (bo tak ma ten pies na imię). Jest kochany i piękny, ale jak dostanie głupawki, to rady na niego nie ma,pozostaje jedynie przeczekać .Jak to jest, że przychodzi weekend, każdy liczy na to, że się wyśpi i zawsze coś się wydarzy, coś co nie pozwala nam spać? A to dziecko wcześniej wstanie, a to pies szczeka... zawsze coś. Z drugiej jednak strony dobrze się stało, bo mogłam wcześniej zacząć sobotnie porządki,no i wcześniej skończyć,żeby do wieczora zagotowywać truskawki i czereśnie.Na dworze było dziś powyżej 35 stopni ciepła, a w mojej kuchni chyba z czterdzieści.Mam jednak pierwszą turę za sobą (40 litrów kompotu). Nogi bolą mnie niesamowicie, bo jak jest upał to czuję jakby rozrywało mi je od środka, ale oprócz kompotów jest jeszcze jeden plus - wypociłam dzisiaj chyba ze dwa kilo, a mąż obierając też zaczyna gubić nadwagę (dwa kilo, ale boczki już mu się robiły)

piątek, 12 czerwca 2015

DZIEŃ 70 - TRUSKAWKI...

 
 
No i zaczął się sezon na truskawki i czereśnie, a co się z tym wiąże? Kompoty i przetwory na zimę. No i moje spędzanie sporej ilości czasu w kuchni. W tym roku jest taki urodzaj, że nie uda nam się wszystkich czereśni zebrać. Zawsze staramy się zagotować jak najwięcej, ale teraz jest tego po prostu za dużo. Moje dziecko postanowiło zarobić na sezonie "truskawkowym" i dziś pierwszy raz poszła zbierać na plantację. Kiedy wróciła, nie wyglądała na szczególnie zadowoloną, ale wiadomo, że początki zawsze są najtrudniejsze.

czwartek, 11 czerwca 2015

DZIEŃ 69 - LUDZKA ZAWIŚĆ...

 
 
Zawiść — uczucie znacznie silniejsze niż zazdrość, polegające na odczuwaniu silnej niechęć lub wrogość w stosunku do osoby, której czegoś się zazdrości. Zawiść może występować w sytuacjach, gdy osobiste cechy, posiadane przedmioty lub osiągnięcia nie dorównują ich poziomowi/jakości u innych osób.

środa, 10 czerwca 2015

DZIEŃ 67 I 68 -KOMERS I WIELKIE PRZYGOTOWANIA...

 
 
Nie było wczoraj pamiętnikowego wpisu, ale za to był wieczór w stylu Greya ;) Wy odetchnęliście trochę od moich problemów, a ja zaznałam przyjemności i odetchnęłam od codzienności :) zwłaszcza, że wczorajszy dzień należał do intensywnych. Głównie z powodu poszukiwań materiału na sukienkę córki, która już za tydzień ma swój pierwszy bal czyli KOMERS. Sukienka, którą zaplanowałyśmy uszyć jest piękna, ale problemu przysparza nam dopasowanie koloru koronki do koloru reszty materiału. Nie możemy znaleźć takiego samego koloru tkaniny. Czas goni, a my stoimy w miejscu .Pozostaje jeszcze zakup odpowiedniego obuwia:) Powiem Wam, że niby zwykły komers, a koszty z nim związane prawie jak na wesele. No ale następny bal to dopiero studniówka, więc co tam. Tak ma mniej więcej wyglądać kreacja córki tylko w kolorze granatowym :)

poniedziałek, 8 czerwca 2015

DZIEŃ 66 - SARBINOWO MORSKIE (WCZASY NAD MORZEM)



Pamiętacie jak Sandra miała operację guza stawu skokowego? Dziś miałyśmy wizytę kontrolną w poradni chirurgicznej. Umówione byłyśmy na 13, 45 a przyjęto nas o 15tej. Jeszcze miesiąc temu lekarz mówił,ż e co miesiąc musi ją zobaczyć, że zrobią badania czy guz nie odrasta itp .A dziś? Powiedział "miejmy nadzieję,że nie odrośnie,nie ma potrzeby kolejnych wizyt". Mówię mu, że córka ma krzywą nogę w kostce, że coś jest nie tak, to odpowiedział mi "nic nigdy nie jest idealne". Myślałam, że się rozpłaczę. Nawet rezonansu kontrolnego jej nie zrobili, kompletnie nic. Będę musiała szukać jakiegoś innego wyjścia i innego lekarza, bo dziewczynka, a potem kobieta z taką krzywą kostką nie będzie się czuła zbyt komfortowo. Po za tym powoli zaczynamy robić zaopatrzenie na nasz wyjazd do Sarbinowa. Dziś zakupiliśmy materac. Dla mnie takie coś to zbawienie, bo zazwyczaj ciężko mnie namówić na wejście do wody... zimnej wody ,a na materacu, w drodze wyjątku może być :)

Czasem tak jest...: DZIEŃ 6 - NIENAWIDZĘ TEGO MIEJSCA...(WALKA Z RAKIEM)

Czasem tak jest...: DZIEŃ 6 - NIENAWIDZĘ TEGO MIEJSCA...: Jest takie miejsce,które szczerze kocham, jednocześnie szczerze nienawidząc.Kocham za to,że mąż dostał tam szansę na drugie życie(lub godne ...

niedziela, 7 czerwca 2015

DZIEŃ 65 - BYŁ CELLULIT, NIE MA CELLULITU...

 
Kolejny upalny dzień, bardzo upalny. Najchętniej nie robiłabym nic, albo spędzała czas tak, jak na załączonym zdjęciu czyli... nie robiąc nic. Niestety z trójką dzieci nie jest to możliwe. Ze starszymi może jakoś by to przeszło, ale z dwulatkiem już nie. Do południa jeszcze zajmował się sobą, dopóki nie skończyły mu się delicje, które wcinał w namiocie.

sobota, 6 czerwca 2015

DZIEŃ 64 - GORĄCO...


Nie mam pojęcia co dziś napisać żeby nie zanudzić nikogo na śmierć. Dzień był tak nudny, męczący i upalny, że cieszę się wieczorem i tym, że nareszcie mogę się położyć i poczytać w spokoju Greya. Już o siódmej rano obudził mnie ból zatok i okropny upał. Mam sypialnię ze wschodniej strony i o ile w nocy jest tu całkiem przyjemnie i chłodno, to rano można umrzeć z gorąca. Dyskomfort potęguje ciągły ból głowy. Iruś nie zjadł nawet śniadania do końca, a już prosił żeby puścić go do baseniku.

piątek, 5 czerwca 2015

DZIEŃ 63 - LE PETIT MARSEILLAIS

 
 
Kilka tygodni temu zostałam ambasadorką kosmetyków francuskiej marki LE PETIT MARSEILLAIS. To już druga moja styczność z ta marką. W ubiegłym roku również miałam wielką przyjemność bycia ich ambasadorką.

DZIEŃ 62 - NIE ODZYWAM SIĘ...

 
Oj dawno się tak nie wkurzyłam, byłam i jestem tak zła, że ktoś (jeżeli znajdzie się na mojej drodze)może się doigrać. Już świt obudził mnie ogromnym bólem zatok, jak co roku na wiosnę i jesień. Dlatego też nie jadam lodów ,żeby uniknąć tego bólu, ale ostatnio skusiłam się ,no to mam .Do tego doszły mdłości i światłowstręt. Ciężko było wytrzymać z marudzącym Irusiem i córkami, które nie musiały dziś iść do szkoły. Dopiero grubo po południu, kiedy mąż przywiózł mi Ibuprom Zatoki udało mi się zacząć normalnie funkcjonować. Bez tabletek też musiałabym się ogarnąć, bo czekał mnie wyjazd po karmę do indyków. Przez ten wyjazd z wolnego wieczoru nici, bo synek zasnął sobie w najlepsze i pójdzie spać dopiero około dwudziestej trzeciej.

czwartek, 4 czerwca 2015

DZIEN 61 - Hmmm ...

 
Ciężko mi było zabrać się za pisanie tego posta. Znów jestem pod ostrzałem, ale nie warto tego opowiadać, bo i po co? Niczego to nie zmieni.
Jak wszyscy wiedzą (jedni bo są Katolikami, a inni bo mają wolne w pracy) dziś było (jeszcze jest) Boże Ciało. Mimo ,że do kościoła chodzę umiarkowanie często, to Boże Ciało jest dla mnie ważnym świętem już od dziecka. Pamiętam jak dzień wcześniej zbierałyśmy z koleżankami kwiaty na procesję, jak stroiłyśmy koszyczki wstążeczkami i jakie to było dla nas ważne. Przez trzydzieści sześć lat opuściłam może trzy procesje, z powodów ode mnie niezależnych. Teraz staram się, aby moje dzieci też chciały sypać kwiaty.

CO DAJE MI PISANIE BLOGA?

 
Ponad dwa miesiące pisania pamiętnika minęło jak z bicza trzasł. Bloga mam dłużej, ale jakoś tak czas odliczam od momentu PAMIĘTNIKA. Przez siedemdziesiąt dni, codziennie wieczorem opisywałam Wam moje myśli, pragnienia i... życie. Co mi to dało?

środa, 3 czerwca 2015

DZIEŃ 60 - BOJĘ SIĘ...

 
 
To był bardzo spokojny dzień, aż do przesady... do pewnego momentu i możecie mi wierzyć, to co się wydarzyło... nigdy bym się tego nie spodziewała...
Zacznę jednak od początku.
Rano, jak zwykle wypiłam kawę, synek zjadł śniadanie i zrobiliśmy przegląd internetowych nowości. On w bajkach, ja w testach i konkursach. Potem spacer, ale nie długi, bo było tak gorąco, że wytrzymaliśmy tylko chwilkę. Chyba przełożymy nasze wyjścia na porę popołudniową. Zbieraliśmy kwiatki na jutrzejsze Boże Ciało (mimo, że chłopak to uparł się, że będzie sypał"fiatuśki"z koszyczka), pobawiliśmy się z psem, a po powrocie ustroiliśmy okna, bo procesja będzie szła koło naszego domu. Nie wiem czy u Was też jest taka tradycja? To znaczy tradycja strojenia okien w Boże Ciało? Całe szczęście, że droga nie jest tak blisko, bo dekoratorka ze mnie kiepska ;)

wtorek, 2 czerwca 2015

DZIEŃ 59 - ALE NUMER...

 
 
No proszę, taki piękny numer 69 (aż mam skojarzenia), a ja tu od rana uziemiona w łóżku z bólem pleców. Jakiegoś skurczu mięśni dostałam i nie chce przejść nawet po przeciwbólowych tabletkach. Przewrócić się nie mogę ,ani w lewo, ani w prawo. Siedzieć źle, leżeć źle i stać też źle. Do tego znów miesiączka nie wysłała mi esmsa, że nie jestem w ciąży, tylko przywlekła się dwa dni przed czasem. Zawsze jednak powtarzam - lepsze to, niż dwie kreski na teście ciążowym ;).W związku z tym wszystkim ciężko będzie dziś napisać coś sensownego i w miarę nie nudnego. Na początku pochwalę się, że dotarła nagroda z konkursu prezerwatyw SKYN, które tak wytrwale reklamuję (nawet nie wiem po co).

CAŁA PRAWDA O MNIE...



Hmmm, mam tytuł posta, a teraz pozostaje napisać do niego treść. Wbrew pozorom nie jest to takie proste, ale dam radę. Już w szkole podstawowej miałam najlepszą ocenę za napisanie swojego opisu czy charakterystyki, bo... opisałam siebie taką, jaka wtedy byłam, a nie taką jaką chciałabym być.

Na początek: mam na imię Joanna (Asia, Aśka czy jak kto woli). W lipcu skończę 37 lat, ale umówmy się, że na razie mam 36. Jestem matką trójki dzieci, żoną i... wszystkim innym naraz.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

DZIEŃ 58 - JAKAŚ MASAKRA...

 
Na samym początku zwracam się do Was z prośbą. Jest Was tu sporo, bo czytacie co widać po wyświetleniach i w związku z ty, jeżeli możecie i chcecie to dodajcie mój blog do obserwowanych. To bardzo ważne dla mnie. Nie chodzi mi o puste cyferki,ale o Was, którzy tu zaglądacie czytacie.
Miałam dziś bardzo ciężki dzień, taki,których nie powinno być wcale. Jestem wykończona i możecie mi wierzyć, że bardziej psychicznie niż fizycznie. Chociaż fizycznie również nie jestem w najlepszej formie. Najgorsze jednak chyba było dziś to, że zawiodłam się na pewnej osobie, a takie rzeczy niesamowicie mnie dołują. Staram się mieć zaufanie do ludzi (może to nie jest w dzisiejszych czasach zbyt mądre), ale jestem pełna wiary... i właśnie dlatego dostałam dziś po dupie. Co mnie tak rozczarowało?
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka